Wojna i okupacja w sztuce naiwnej
Obóż koncentracyjny w Sobiborze Wojna i okupacja w sztuce naiwnej
Kazimierz Rozin (1910-1992)
Sędziszów (1973-1979)
Obóz koncentracyjny w Sobiborze (37 x 61); MNKi/E/4951
Obóz młodzieży męskiej w Łodzi (36 x 63,5); MNKi/E/4952
Wysiedlenie ludności polskiej z Zamojskiego (45 x 58); MNKi/E/4949
Niszczenie polskości. Palenie szkół polskich na Zamojszczyźnie (47 x 62); MNKi/E/4950
Partyzanci przed rozstrzelaniem 17 sierpnia 1944 roku (45 x 65,5); MNKi/E/4953

Obóz młodzieży męskiej w Łodzi Kazimierz Rozin należy do artystów pokolenia wojennego. Zamieszczone w lokalnej prasie rocznicowe opisy zbrodni hitlerowskich przywołały wspomnienia własnych przeżyć i stały się impulsem do powstania cyklu obrazów o tematyce okupacyjnej. Prace są niewielkiego formatu, namalowane wprost na płycie pilśniowej farbami olejnymi do drewna.

Obóz koncentracyjny w Sobiborze, w którym zginęli Żydzi z Francji, Holandii, Danii i Belgii – o czym informuje autorski komentarz na odwrocie – namalowany został na podstawie tekstu gazetowego Kłamstwa kata z Sobiboru. Obraz przedstawia rząd obozowych baraków i krematorium. W ich kierunku idą pokornie Żydzi pilnowani przez uzbrojonych żandarmów i gestapowców. Sylwetki oprawców w stosunku do tłumu drobnych postaci więźniów są powiększone i mocno wyeksponowane.

Wysiedlenie ludności polskiej z ZamojskiegoW obozie młodzieży męskiej w Łodzi przy ulicy Przemysłowej – jak dopowiada autor – w ciągu dwóch miesięcy zginęło około 11 tysięcy młodzieży. Wzdłuż brunatno-szarej ściany baraku namalował młodych mężczyzn ustawionych w dwuszeregu. Z lewej, przy wejściu do budynku, stoi żandarm niemiecki, którego wyolbrzymiona sylwetka góruje nad całą kompozycją.

O wysiedleniu ludności polskiej z Zamojskiego czytał w gazecie, gdy wracał pociągiem z Chełma do Sędziszowa. Na tle niskiej zabudowy ulicy przedstawił grupę mężczyzn i kobiet z dziećmi prowadzoną przez niemieckiego żandarma.

Kolejny temat Niszczenie polskości. Palenie szkół polskich na Zamojszczyźnie ukazał w zimowej scenerii, na tle błękitu nieba. Przed płonącym budynkiem szkoły – jak informuje tablica na ścianie – stoi grupka dzieci wpatrzona w płomienie. W oddali przygląda się scenie Niemiec z karabinem. Wzruszają drobne sylwetki dzieci umownie zarysowane.

Ostatni obrazek z tego cyklu Partyzanci przed rozstrzelaniem 17 sierpnia 1944 roku namalował według – przyklejonej na odwrocie – notatki prasowej Mord w Swaryszowie, starając się wiernie z opisem odtworzyć akt zbrodni.

Niszczenie polskości. Palenie szkół polskich na Zamojszczyźnie Na tle zieleni lasu stoi duża grupa partyzantów z powiązanymi rękami. Dołem pięciu żandarmów otacza półkolem partyzantów, a po bokach dwaj żołnierze niemieccy ustawieni przy karabinach maszynowych.

Wycinki z gazet – o ile takie zachował – przyklejał na odwrocie swoich malowideł, jakby na potwierdzenie, że to co przedstawia, wydarzyło się naprawdę.

We wszystkich obrazach Rozina wzrusza nieporadność rysunku – płaskie, schematycznie zarysowane sylwetki figur i przedmiotów oraz ich naiwne proporcje. Układy póz są najczęściej frontalne albo ujęte z profilu, podobnie jak w rysunkach dziecka. Schematyzm w sztuce naiwnej to uproszczenie, powszechnie zrozumiały kod, który pozwala artyście zająć się tym co najistotniejsze – twórczym wyrażeniem emocji.

Kazimierz Rozin urodził się w Dobryłówce na Ziemi Chełmskiej, ale od dawna związał swój los z Kielecczyzną. Najpierw osiadł w Skarżysku, gdzie do 1939 roku pracował w fabryce broni. Od 1947 zarabiał na utrzymanie jako tokarz w warsztatach PKP w Sędziszowie. W 1970 przeszedł na emeryturę. Wśród licznych zajęć – pochłaniała go budowa domu i doglądanie ogrodu – znajdował czas na pisanie okazjonalnych rymowanych tekstów i wierszy, które chętnie odczytywał na uroczystościach w Domu Kolejarza. Interesowała go historia; rzeźbił więc, zgodnie z zainteresowaniami, figurki rycerzy i znanych wodzów. Pierwszy obrazek powstał na prośbę żony – namalował dla niej nowy dom z balkonem i ogródkiem. Zachęcony uznaniem utrwalał to, co łączyło się ze wspomnieniami Partyzanci przed rozstrzelaniem 17 sierpnia 1944 roku przywołującymi wzruszenie: oglądaną często z okien pociągu drewnianą chatę wśród malw z okolic Sobkowa, a obok niej starą studnię z żurawiem i stadko gęsi, kwitnący sad wiśniowy, albo „naradę” bocianów przed odlotem – widoki, które często obserwował jesienią na łąkach koło Chełma, kiedy odwiedzał rodzinne strony. Lubię budować, więc prawie na wszystkich obrazach musi być budynek – mówił z uśmiechem. Obrazki tworzył dla siebie i najbliższych, bez chęci pokazania ich na konkursach i wystawach. W 1977 po raz pierwszy uczestniczył w wystawie plastyki nieprofesjonalnej w kieleckim WDK oraz kilku lokalnych prezentacjach w Sędziszowie. Nie był znanym malarzem, żył jakby w cieniu popularności dużo młodszego Eugeniusza Brożka. Malarstwo Rozina jest także skromniejsze pod względem liczby namalowanych prac – utrzymywał, że stworzył około trzydziestu obrazów. Obu twórców różni warsztat i wyobraźnia plastyczna, a łączy krąg sztuki naiwnej.

Opracowała: Janina Skotnicka

 

Powrót