Widok doliny Ojcowa

Jan Nepomucen Głowacki (1802–1847)
Polska, Kraków, 1843
olej, papier na płótnie
34 x 45 cm
sygnowany u dołu lica: Jan Nepom. Głowacki malował w Ojcowie 1843.
MNKi/M/217

 

 

W kolekcji dawnego malarstwa Muzeum Narodowego w Kielcach znajdują się cztery obrazy Jana Nepomucena Głowackiego. Jeden z nich to portret, a trzy pozostałe – pejzaże – wszystkie o charakterze górskim – dwa tatrzańskie i jeden ze skalistej krainy Doliny Prądnika pod Krakowem w okolicach Ojcowa.

Głowacki to malarz nieco dziś zapomniany, choć odegrał w polskiej sztuce znaczącą rolę. Określa się go mianem ojca polskiego pejzażu. Był bowiem twórcą pierwszej rodzimej szkoły malarstwa pejzażowego i pierwszym polskim malarzem, który niemal całkowicie poświęcił się temu gatunkowi. Swoją artystyczną edukację Głowacki rozpoczął w Krakowie, gdzie studiował w latach 1819–1825 w powołanej do życia w 1818 roku Akademii Sztuk Pięknych. Później, wzorem wielu ówczesnych adeptów sztuki, wyjechał szlifować swoje umiejętności do Pragi, Paryża, Wiednia i Rzymu. To wtedy zapewne po raz pierwszy odwiedził Alpy. Możliwe, że wybrał się tam ze swym wiedeńskim nauczycielem malarstwa Franzem Steinfeldem, który prowadził swoich uczniów w góry, by tam szkicować krajobrazy. Następnie w zaciszu pracowni, zgodnie z obowiązującą praktyką warsztatową, szkice te były przenoszone na przygotowane płótna, często na tyle dużych rozmiarów, że niepodobna byłoby zabrać je ze sobą na górską wędrówkę. Takich praktyk nie znano jeszcze wtedy w Polsce. Po powrocie do kraju Głowacki nie zarzucił swych krajoznawczych wypraw. Nadal wiele podróżował, rozbudzając tym samym swą artystyczną wrażliwość, czego owocem stały się liczne szkice, rysunki i obrazy. Ojczysty krajobraz, podobnie jak alpejski, wzbudzał w nim zachwyt, który starał się utrwalać w swych dziełach. Powstawały one co prawda w pracowni, czasami prowizorycznej, zaaranżowanej przez malarza na potrzeby chwili, ale zawsze w oparciu o studia z natury.

Wojciech Gerson, młodszy o całe pokolenie znakomity malarz, profesor Warszawskiej Klasy Rysunkowej, zwanej od jego nazwiska Klasą Gersona, na łamach „Tygodnika Ilustrowanego” w 1868 roku, tak pisał o Głowackim:

„Do rzędu najznakomitszych malarzy polskich należy zmarły przed dwudziestu laty w Krakowie Jan Nepomucen Głowacki. Zwłaszcza malowanie krajobrazów z natury doprowadził on tak wysoko, jak żaden ze współczesnych mu malarzy krajowych […] Temu rodzajowi poświęcał się głównie z największem zamiłowaniem. Co rok podczas feryj letnich udawał się na wycieczki albo w Tatry, albo też w okolice Krakowa, znane z uroczych piękności, do Krzeszowic, Ojcowa i Pieskowej Skały, do Alwernii, Tęczyna, w dolinę Prądnika. Tam studiował naturę i zdejmował widoki okolic”.

Tekst ten potwierdza fakt, iż Głowacki, gnany chęcią odkrywania tego, co nieznane i przybliżania najpiękniejszych rodzimych zakątków polskiemu widzowi, wędrował nie tylko w odległe górzyste krainy, ale odbywał również krótsze wycieczki. Ich owocem było między innymi opublikowane w 1836 roku dzieło zatytułowane 24 widoków miasta Krakowa i jego okolic zdjętych podług natury przez J.N. Głowackiego. W publikacji tej znalazły się zarówno rysunki Wawelu i najbardziej charakterystycznych krakowskich kościołów, jak i przedstawienia nieodległych od miasta malowniczych lokalizacji. Malarz odkrył dla siebie i dla swych widzów fascynujące punkty na Szlaku Orlich Gniazd: zamek w Pieskowej Skale, w Ojcowie, zamek biskupów krakowskich w Lipowcu, ruiny zamku w Tenczynie i pustelnię Salomei w Grodzisku. W wizerunkach i opisach tych miejsc widać fascynację ich historią, ale również niezwykłą malowniczością i nastrojowością.

Wędrówki Głowackiego po podkrakowskich okolicach zaowocowały nie tylko serią szkiców i rysunków opublikowanych w 24 widokach miasta Krakowa i jego okolic, ale także, po kilku latach, szeregiem olejnych obrazów przybliżających te urzekające zakątki. Jednym z takich przedstawień jest kielecki Widok doliny Ojcowa. Malowany w oparciu o szkice plenerowe obraz przedstawia jeden z urokliwych kątów Doliny Prądnika. Najprawdopodobniej to sam artysta na odwrociu obrazu skreślił napis identyfikujący to miejsce: „Część z doliny Ojcowa przytykająca do doliny Korzkiewskiej / malowana z natury przez Jana Nepom. Głowackiego 1843 r. / Professora Malarstwa Ak. Sz Pi przy / Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie”. Jednak w dolinie Prądnika podobnie zachwycające kadry znaleźć można w wielu lokalizacjach. Konstanty Majeranowski, który był autorem tekstów opisujących 24 widoki stworzone przez Głowackiego, pisał tak: „Podróżny […] uyrzy nagle ogromną przepaść, która go trwogą przerazi; atoli w okamgnieniu malarski obraz czarującey okolicy Oycowa, którą ma tuż pod nogami, widok pląsającey trzody i wesołych pasterek śpiewki wywiodą go z obawy i w rozkosznem zostawią omamieniu”.

Na omawianym obrazie charakterystyczne białe wapienne skały piętrzą się pionowymi prawie ścianami po lewej stronie kompozycji i w jej centrum. Mimo że nie bardzo wysokie, sprawiają wrażenie niedostępnych i groźnych. Widok ten łagodzi sielska sceneria u podnóża urwiska. Szemrząca łagodnie, płytka szeroka rzeczka ze skalnymi progami i zalana słońcem zielona łąka na pierwszym planie tchną spokojem. Mający swój początek gdzieś za skalnym urwiskiem, łagodnie spływający w dół zielony stok porasta trawa, a nad nim górują zamykające kompozycję wysokie nieporuszone przez wiatr świerki. Drzewa, tym razem raczej sosny i liściaste buki, wieńczą też dominującą nad doliną skałę. Góruje nad nią błękitne pogodne niebo z prawie niewidocznymi delikatnymi białymi obłokami. W samym środku kompozycji na brzegu rzeki widnieje rozłożyste drzewo z regularną w kształcie koroną. Sielskiego nastroju dopełnia rodzajowy sztafaż w lewym rogu obrazu. Mężczyzna w krakowskim stroju przysiadł na zwalonym pniu, odrzucając na trawę swój kapelusz. Stojący nad nim drugi wieśniak z uśmiechem coś do niego mówi. Towarzyszy im jasny pies, który jakby zrywa się do zabawy. Scena ta odbywa się w bezpośrednim sąsiedztwie olbrzymiego pnia innego zwalonego drzewa, który leży na tle plecionych z gałęzi opłotków.

Fot. 2
Jan Nepomucen Głowacki
Krajobraz z Ojcowa
1844
ze zbiorów Muzeum Narodowe w Krakowie

Podobny pejzaż namalowany w tej samej okolicy znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie. I tu dominuje motyw prawie pionowej skały wapiennej nadającej temu miejscu wyjątkowy charakter i niezaprzeczalny urok. Dostrzega go zapewne ciemnowłosa kobieta w zwiewnym stroju, która wspięła się na stok i przystanęła w pobliżu wielkiego głazu. Wbrew pozorom to nie pasterka małego stadka owiec, które pasą się w pobliżu, ale według tradycji księżna Izabela Sanguszkowa kreśląca na skale pamiątkową sentencję. Jej gest symbolizuje sentymentalną chęć pozostawienia wśród dzikiej przyrody śladu swojej obecności. (fot. 2)

Obydwa te obrazy łączą w sobie realizm w odtworzeniu szczegółów z romantyczną, pełną liryzmu nastrojowością. Malowane są stonowanymi barwami gładko i z niezwykłą starannością, co było typowe dla Głowackiego. Nic dziwnego, że utrzymane są w stylistyce biedermeieru, skoro polski malarz kształcił się u wiedeńskich mistrzów zafascynowanych tym stylem.

Jak informował Wojciech Gerson we wspominanym już artykule w „Tygodniku Ilustrowanym” „wiele obrazów Głowackiego nabył śp. Zieliński do swego słynnego zbioru w Kielcach”. Znany kielecki miłośnik sztuki i kolekcjoner docenił w ten sposób malarski kunszt i wkład Jana Nepomucena Głowackiego w rozwój malarstwa polskiego.

Nie wiadomo, czy w kolekcji Tomasza Zielińskiego było któreś z czterech płócien znajdujących się obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego w Kielcach. Widok doliny Ojcowa wzbogacił muzealną kolekcję sto dwadzieścia lat po śmierci artysty, gdy został zakupiony w 1968 roku od mieszkanki Kielc.

 

Oprac. Magdalena Silwanowicz

 

Bibliografia

Kowalczykowa A., Pejzaż romantyczny, Kraków 1982.

Od Pieskowej Skały do Morskiego Oka. Prace pejzażowe Jana Nepomucena Głowackiego, red. J.T. PetrusKraków 2001.

 

Powrót