Lejoch

LejochTadeusz Żak (1925-1998), Kielce-Łazy
Płótno, olej
52 x 68,5 cm
Nr inw. MNKi/E/4785
 
   W obrzędowości Świąt Wielkanocnych przetrwało wiele zwyczajów i symboli, m. in.: jajko, palma i woda, które ludowa tradycja rolnicza wiąże z pogańskimi obchodami świąt wiosenny. Woda pełniła pierwszorzędną rolę w rozpoczynającym się procesie życia. Oblewanie – na urodzaj, liczny przychówek i zdrowie – miało znaczenie magiczne. Kontakt z wodą, jak wierzono, pobudzał witalność i wzmagał siły płodności. Istniało przekonanie, że lanie dużej ilości wody zabezpieczy obfite deszcze, które w okresie wzrostu i wegetacji były bardzo pożądane. Polewanie wiosenną wodą miało też znaczenie dla hodowli; kropiono nią krowy żeby się lepiej doiły. Wierzono, że ma moc oczyszczającą – zabezpiecza zdrowie i moc życiową. Śmigus-dyngus (lejek, śmigust, lejoch), z uwagi na swój ludyczny charakter, przetrwał do czasów nam współczesnych. Początkowo były to dwie odrębne czynności i zachowania o bardzo starym rodowodzie. Śmigusem zwano zwyczaj polewania wodą, jak i (znany głównie na północy) uderzania lub smagania młodymi, zielonymi gałązkami. W wyniku tej czynności przekazywano (wybranym osobom, zwierzętom) zaklętą w nich siłę witalną. Dyngus oznaczał okup. Od kąpieli lub smagania można się było wykupić przez złożenie okupu – najczęściej były to wielkanocne jaja i świąteczne jadło. Z czasem oba te zwyczaje zostały połączone w jeden o podwójnej nazwie śmigus-dyngus, zdominowany przez polewanie się wodą.
   Pierwsza wzmianka źródłowa o obchodach śmigusa-dyngusa na ziemiach polskich pochodzi z początku XV wieku. Była to ustawa synodu diecezji poznańskiej zabraniająca: ...napastować o jaja i inne podarki, co pospolicie nazywa się dyngować, ani do wody ciągnąć. Jak pisał Oskar Kolberg: ...powszechne bowiem oblewanie rozpoczynało się od Wielkanocnego Poniedziałku i trwało wiele kolejnych dni. Chłopaki, parobcy i zupełnie dorośli mężczyźni od samego rana do późnego wieczora wylewali wiadra wody na dziewczyny, baby i kobiety, które niebacznie w polu ich czatowania się znalazły. Najczęściej jednak oblewano niezamężne dziewczęta, które aczkolwiek wrzaskliwie przeciwko temu protestowały, to gdyby tego nie robiono, uważałyby się za zapomniane, nieatrakcyjne, obrażone. W miastach czy dworach, gdzie bytowali dystyngowani kawalerowie i wymuskane panny, swawole oblewankowe miały przebieg delikatniejszy.
   Zwyczaj ten opisał barwnie Jędrzej Kitowicz: Była to swawola powszechna w całym kraju tak między pospólstwem, jako też między dystyngowanymi; w Poniedziałek Wielkanocny mężczyźni oblewali wodą kolońską, a we wtorek i inne następujące dni kobiety mężczyzn, uzurpując sobie tego prawa aż do Zielonych Świątek, ale nie praktykując dłużej, jak do kilku dni. (...) I dalej: Oblewali się rozmaitym sposobem. Amanci dystyngowani, chcąc tę ceremonię odprawić na amantkach swoich bez ich przykrości, oblewali je lekko różaną lub inną pachnącą wodą po ręce, a najwięcej po gorsie, małą jaką sikawką albo flaszeczką. Którzy zaś przekładali swawole nad dyskrecję, nie mając do niej żadnej racyi, oblewali damy wodą prostą, chlustając garnkami, szklanicami, dużymi sikawkami, prosto w twarz lyb od nóg do góry. (...) Parobcy zaś po wsiach łapali dziewki (które się w ten dzień, jak mogły, kryły), złapaną zawlekali do stawu albo do rzeki i tam wziąwszy za nogi i ręce wrzucili, albo też włożywszy w koryto przy studni lali wodą póty, póki się im podobało.
   Śmigus-dyngus – Lejoch na podkieleckiej wsi Gruchawka przedstawił na swoim obrazie, Tadeusz Żak, tak jak zapamiętał z dzieciństwa. Na pierwszym planie namalował grupę rozbawionych kobiet, z dużymi naczyniami w rękach, które leją wodę na uciekających przed nimi mężczyzn. Według relacji autora są to młode dziewczęta, o czym informuje brak zapasek w ich ubiorach (zwykle nosiły je zamężne, dojrzałe kobiety). Powyżej, między opłotkami, pasą się stada gęsi, a zabawie przygląda się grupa odświętnie ubranych mieszkańców wsi. Scenę zamyka rząd zabudowań gospodarskich i pas ciemnego lasu na horyzoncie. Polichromia obrazu utrzymana jest w ciemnej, zgaszonej tonacji za wyjątkiem barwnych okryć, upierzenia ptactwa i pobielonych ścian wiejskich chałup.
 
 
Oprac. Janina Skotnicka

Powrót