Puszka - Urna na łzy, prochy i popioły

Puszka – Urna na łzy, prochy i popiołyGalicja, W. Dudziewicz, 1861
Glinka ogniotrwała, wypalanie
Wys. 11 cm
MNKi/H/222
 
   Wśród eksponatów przechowywanych w Dziale Historii szczególne miejsce zajmują muzealia stanowiące pamiątki po walkach narodowowyzwoleńczych Polaków. W związku z przypadającą 150. rocznicą wybuchu powstania styczniowego prezentujemy puszkę Urnę na łzy, prochy i popioły. Przedmiot pochodzi z okresu żałoby narodowej, ogłoszonej przez kościół katolicki w 1861 roku po serii krwawo stłumionych przez Rosjan demonstracji patriotycznych poprzedzających wybuch powstania. Żałoba narodowa manifestowana była na wiele sposobów, m.in. noszono czarne stroje, zmieniano nazwy ulic z rosyjskich na polskie, z witryn sklepowych usuwano elementy kolorowe, bojkotowano imprezy organizowane przez Rosjan. W modzie męskiej upowszechniły się elementy polskiego stroju narodowego. Na ulicach sprzedawano litografie z tekstami pieśni patriotycznych i wizerunkami bohaterów walk o niepodległość. Tym zewnętrznym przejawom odrodzenia życia narodowego towarzyszyła biżuteria żałobna, tzw. czarna biżuteria, oraz wykonywana przez kobiety galanteria patriotyczna. Wśród biżuterii przeważały krzyżyki, pierścienie, obrączki, broszki w kształcie koron cierniowych, naszyjniki i bransolety imitujące kajdany. Umieszczano na nich symbole żałoby: złamane krzyże, korony cierniowe, palmy męczeństwa, daty manifestacji patriotycznych oraz inskrypcje. Wykonywana była potajemnie z surowych, tanich metali, sprzedawano ją na ulicach, w parkach i przed kościołami. Ubogim rozdawano biżuterię patriotyczną bezpłatnie.
 Puszka – Urna na łzy, prochy i popioły  Po wybuchu powstania władze carskie usiłowały wszelkimi sposobami zwalczać oznaki boleści narodowej. Na noszenie żałoby po bliskim zmarłym należało uzyskać zezwolenie urzędowe.
   Prezentowana puszka koloru biało-kremowego, z wyrytym napisem upamiętniającym manifestacje w Warszawie z lutego i kwietnia 1861 roku i dedykacją dla Klementyny Homolacs* ze Sławińskich, została wypalona z glinki ogniotrwałej przez Wawrzyńca Dudziewicza, garncarza działającego we wsi Zalas. Naczynie w kształcie walca bez pokrywy, na korpusie i dnie posiada inskrypcje: na korpusie J.W.P. Klementynie Homolaczównie Szlachetnej – prawej – Polce – Amatorce wyrobów polskich niniejsze naczynie, mogące się zwać urną albo też łzalnicą na łzy i popioły cierpiącej Polski...poświęca W. D. Zdun ze Zalasa. W tle znajduje się ornament roślinny oraz symbole żałoby narodowej – złamany krzyż, palma męczeństwa, korona cierniowa, a wokół nich napis: Pamiątka wypadków we Warszawie d. 25. lut. 8 kwietn. 1861., na dnie puszki: Nadejdzie chwila... że polskie łzy i popioły odniosą tryumf... jak święte w niebie Anioły. O zdunie W/.../ D.../ ze Zalasa wspomina "Czas" krakowski z roku 1861 w Nre. 115. Tej puszki numer nie żarty ośmset dwudziesty i czwarty.
   Urna na łzy i prochy jest obecnie eksponowana na wystawie „Między nadzieją a zwątpieniem”, zorganizowanej w Pałacyku Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku w związku ze 150. rocznicą wybuchu powstania styczniowego.
 
 
   Wawrzyniec Dudziewicz – nauczyciel wiejski, garncarz, introligator, dokumentalista, pisarz i poeta. Syn Stanisława Dudy, włościanina z Płok pod Chrzanowem, urodzony 19 maja 1822 r. W 1839 r. rozpoczął naukę w I klasie gimnazjum św. Anny w Krakowie jako Wawrzyniec Dudziewicz. Po ukończeniu gimnazjum z dobrym wynikiem, w 1844 r. zapisał się na I kurs filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim, który powtarzał w następnym roku akademickim, po czym z niewiadomych przyczyn zrezygnował ze studiów. Podjął wówczas pracę jako nauczyciel w szkółkach parafialnych w pobliżu Chrzanowa, a od 15 lutego 1856 r. w Zalasie, gdzie ożenił się, kupił dom z placem i postanowił osiedlić się na stałe. Tam także zetknął się z wielkim ośrodkiem garncarskim, którego bogate tradycje wywarły na nim duże wrażenie. Na przełomie 1860/1861 r. uruchomił własny warsztat garncarski, gdzie zatrudniał 7 czeladników, sam natomiast zajmował się zdobieniem wyrobów i organizacją pracy. W pracowni Dudziewicza wytwarzano puszki na tytoń, dzbanki, garnki, kubki, doniczki, rynki, makutry. Prawdopodobnie wszystkie powyższe wyroby wykonane były z odznaczającej się dużą wytrzymałością glinki ogniotrwałej, co czyniło je konkurencyjnymi w porównaniu z produktami innych warsztatów. Naczynia te posiadały oryginalną dekorację w postaci tekstów i rysunków. Wśród rysunków najczęściej powtarzał się herb Krakowa, natomiast jako inskrypcje wykorzystywane były głównie przysłowia i maksymy, wyjątki z pieśni, fragmenty poezji Jana Kochanowskiego i Wincentego Pola. Wawrzyniec Dudziewicz interesował się sytuacją ekonomiczną garncarstwa w Zalasie i dążył do jej poprawienia, m.in. przez wprowadzenie zasad nowoczesnej rachunkowości rzemieślniczej oraz zachęcania do hurtowych zakupów surowca. Zbierał materiały do słownika garncarskiego, który miał zawierać także zagadnienia historyczne i społeczne. Sporządził z autopsji wykaz garncarzy z 1866 r. w powiecie chrzanowskim. Pod koniec życia zajmował się introligatorstwem oraz układaniem pieśni ku czci św. Marii Magdaleny, której kult był szczególnie rozwinięty w Zalasie. Zmarł 22 marca 1891 r.
 
 
   *Homolacsowie byli rodziną ziemian i przemysłowców węgierskich, którzy na początku XIX w. zakupili zakłady hutnicze w Kuźnicach i Dolinie Kościeliskiej. W Kuźnicach wybudowali dwór, który stanowił oparcie dla naukowców, artystów i turystów przybywających w Tatry, dla których organizowano wycieczki, zapewniano przewodników, tragarzy oraz zaprowiantowanie. Działalność rodziny w latach 1807 - 1869 doprowadziła do rozkwitu zakładów górniczo-hutniczych dających zatrudnienie biedującej ludności okolicznych wsi. Klementyna ze Sławińskich Homolacsowa (1809 - 1878) wyszła za mąż za Emanuela Homolacsa, a po jego śmierci odziedziczyła dobra zakopiańskie wraz z zakładem górniczo-hutniczym. Po owdowieniu wyszła powtórnie za mąż za bratanka swego pierwszego męża, Edwarda Homolacsa, od którego zażądała, aby przed ślubem wziął udział w powstaniu listopadowym. Po ślubie Edward Homolacs objął kierownictwo dóbr zakopiańskich, ale właścicielką ich aż do 1869 r. była nadal Klementyna. Ona także wydała Regulamin służby górniczej dla robotników zatrudnionych przy kopalniach, hutach i warsztatach Pani Klementyny Homolacz, położonych w Zakopany. W 1869 r. sprzedała dobra i rodzina przeniosła się do Balic pod Krakowem.
 
Oprac. Magdalena Otwinowska

Powrót