Zbiory online

Obnażenie Chrystusa z szat

Informacje o obiekcie:

Dział / Oddział:Malarstwo i rzeźba
Typ obiektu:Obraz
Datowanie:2 poł. XVII w. (?)
Autor:Malarz nierozpoznany
Miejsce powstania lub znalezienia:Włochy (?)
Technika:olej
Materiał:płótno
Wymiary:96 x 112 cm
Nr inwentarzowy:MNKi/M/1895

Wydarzenia przedstawione na obrazie nieznanego z imienia włoskiego malarza tworzącego w XVII wieku rozgrywają się jeszcze przed wejściem Chrystusa na drogę krzyżową.  Chodzi tu nie o opisane w Ewangelii obnażenie z szat, które miało miejsce na Golgocie, bezpośrednio przed przybiciem Jezusa do krzyża, ale wcześniejszy moment, do którego doszło w pałacu Poncjusza Piłata, czyli jak przypuszczają historycy we wzniesionej kilka lat wcześniej na północnym krańcu Jerozolimy twierdzy Antonia. Przed obliczem tego rzymskiego prefekta Judei Chrystus stanął dwukrotnie. Po raz pierwszy podczas przesłuchania, w czasie którego Piłat nie znalazł w nim żadnej winy, po raz kolejny, gdy Żydzi domagając się skazania Jezusa zakwestionowali lojalność cesarskiego urzędnika wobec swego władcy. I to wtedy Chrystus, mimo wątpliwości namiestnika, zostaje skazany na ukrzyżowanie, a wcześniej na ubiczowanie. Rzymscy żołnierze pozbawiają go więc szat, aby chłosta była bardziej dotkliwa. To właśnie konkretne zdarzenie artysta przedstawił na swoim obrazie.

W centrum kompozycji stoi skazaniec - Jezus Chrystus.  Ciągle jeszcze w czerwonej szacie, którą zsuwa już z prawego ramienia stojący za Jezusem mężczyzna z twarzą ukrytą za jego plecami. Co ciekawe oblicza wszystkich oprawców bezpośrednio zaangażowanych w egzekucję są niewidoczne. Chrystus, którego bóstwo podkreśla symbolicznie zaznaczony pojedynczymi promieniami z trzech stron głowy nimb, stoi spokojnie rozkładając szeroko ręce, nie tylko po to, aby pomóc mężczyznom ściągającym jego suknię, ale aby przykuć uwagę widzów obrazu niejako prezentując im swoją postać. Jego ciało na obnażonej połowicznie klatce piersiowej i ramieniu jest jeszcze gładkie, dopiero za chwilę pokryje się ranami. Ze spokojnej twarzy spoglądają wprost na widza smutne oczy, usta są lekko rozchylone, jakby zaraz miały popłynąć z nich jakieś słowa. Wokół  centralnej postaci kłębi się tłum ludzi. Obok wspomnianych dwóch mężczyzn ściągających szatę, po lewej stronie obrazu widoczni są ci, którzy będą wykonywać egzekucję. Przygotowują narzędzia męki, ustalając między sobą jej szczegóły. Jeden z oprawców już przygotowany do wykonania zarządzonej chłosty, z obnażonym torsem, w hełmie na głowie, nachyla się, aby podnieść wiązkę rózg, które zapewne, obok rzemiennego bicza posłużą do wymierzenia kary. Inny, ukazany w jego sąsiedztwie, odwrócony tyłem podnosi dłoń zaciśniętą na rózgach prezentując swe obnażone muskularne plecy. Jeszcze inny, wciąż jeszcze w odzieniu, trzyma w ręku rzemienie i wskazując palcem na Jezusa pyta o coś mężczyznę w błękitnej szacie, złotym płaszczu i turbanie sprawiającego wrażenie zwierzchnika. Za tą grupą pojawiają się jeszcze trzy szkicowo zaznaczone, jakby nie wykończone monochromatyczne postacie. Po drugiej stronie Jezusa przyklękający żołnierz ściągający z niego szaty nawiązał dialog ze blondwłosym młodzieńcem w białej sukni i złotym kaftanie, który dzierży naręcz sztywnych gałązek wykorzystanych za chwilę do przygotowania narzędzia tortur. Obok przedstawiono mężczyznę z bujną siwą brodą w turbanie i w purpurowej tunice nakrytej błyszczącym płaszczem trzymającego w prawej dłoni jasną płachtę pergaminu, na której być może zapisano rozkaz Piłata. Lewym wyciągniętym palcem wskazuje w dół jakby tłumacząc coś komuś, kto pozostał poza kadrem obrazu. Można również interpretować tę postać jako uczonego w piśmie, który dowodzi, że Chrystus to oszust. Na dalszym planie na tle arkady utworzonej w głębokim murze, przez którą widać fragment sielskiego krajobrazu i błękitnego nieba stoją trzy niewiasty, być może Matka Boża, Maria Magdalena i żona Poncjusza Piłata Klaudia Prokura, która bezskutecznie usiłowała odwieść męża od wydania skazującego wyroku. Dwie z nich mają zakryte głowy, jedna nie. Jej długie blond sploty spływają łagodnie na białą suknię i złoty płaszcz, a w lekko uśmiechniętej twarzy widać inspirację twarzami malowanymi przez Leonarda da Vinci. Postaci kobiet nie wyrażają większych emocji, nie wydają się przerażone, ale pogrążone są jakby w rozważaniu, co może się teraz zdarzyć w miejscu, w którym przebywają. Cała scena odbywa się na tle dziwnego wnętrza – w założeniu dziedzińca pałacu Piłata. To fantastyczna architektura, w której połączono elementy antycznych budowli z klasycznym belkowaniem z grubym murem romańskiej twierdzy i wnętrzem gotyckiej świątyni, co ciekawe z hebrajskimi literami na ostrym gotyckim łuku. Taka mogła się wydawać malarzowi odległa dla niego kulturowo i czasowo architektura Jerozolimy, gdzie rozgrywają się opisywane przez niego wydarzenia. W niszy w filarze za postacią Chrystusa umieszczono na konsoli z korynckiego kapitela kamienne popiersie, które może w założeniu miało być podobizną panującego cesarza rzymskiego Tyberiusza, o którym wiadomo jednak, że wyglądał zupełnie inaczej. Należy domniemywać, że artysta skopiował jakąś znaną mu rzeźbę antyczną, wychodząc ze słusznego założenia, że w czasach mu współczesnych nikt nie zauważy różnicy. Ponad całą sceną króluje lazurowe niebo, a na nim sielskie barokowe putta. Ich twarzyczki przybierają raczej wyraz rozmarzenia niż przerażenia rozgrywającą się na dole sytuacją. Co ciekawe ten najbardziej wysunięty w lewo powtarza niejako gest doskonale znanego aniołka z obrazu Madonna Sykstyńska Rafaela Santi. Te, które ukazane są nad murem budowli w arkadzie po prawej stronie przygrywają dodatkowo na instrumentach muzycznych.

Przez swoją mroczność i nagromadzenie postaci obraz może sprawiać przygnębiające wrażenie, które tylko częściowo łagodzi błękitne niebo i jego anielscy mieszkańcy. Został jednak namalowany całkiem poprawnie. Widać, że jego twórca osiągnął biegłość w swoim fachu. Ciekawie rozwiązana jest sprawa wydobycia postaci z mroku. Twarz, ręce, fragment torsu najważniejszej figury kompozycji - Jezusa Chrystusa są najjaśniejszym, przyciągającym wzrok akcentem kolorystycznym. To właśnie dzięki światłu, a nie tylko centralnemu umieszczeniu postaci przyciąga ona uwagę. Malowidło jest dynamiczne, postaci ukazane w interakcji, porozumiewają się ze sobą w celu lepszego przygotowania miejsca kaźni. Obnażone ciała żołnierzy są muskularne, doskonale uchwycone w ruchu przy zachowaniu zasad anatomii, które nieznany z imienia malarz musiał dogłębnie studiować. Zwracają uwagę ruchliwe ręce namalowanych osób. Widać, że artysta przywiązywał do ich odwzorowania dużą wagę.