Zbiory online

Święty Jan Chrzciciel

Informacje o obiekcie:

Dział / Oddział:Malarstwo i rzeźba
Typ obiektu:Obraz
Datowanie:1831-1834
Autor:Rafał Hadziewicz (1803-1886)
Miejsce powstania lub znalezienia:Włochy, Rzym
Technika:olej
Materiał:płótno
Wymiary:46 x 35,5 cm
Nr inwentarzowy:MNKi/M/153

Po studiach w Warszawie, Dreźnie i Paryżu w 1831 roku Rafał Hadziewicz wyjechał do Włoch, gdzie nie tylko studiował w Rzymie, ale odbywał wiele podróży, które w oczywisty sposób rozwijały jego artystyczną wrażliwość. Zwiedzał i malował. Zafascynowany włoskimi mistrzami doby renesansu inspirował się ich twórczością, naśladując najlepsze wzory. Św. Jan Chrzciciel z kieleckiego muzeum to kopia dzieła, które w 1562 roku wyszło spod pędzla znakomitego weneckiego kolorysty Paola Veronese. Okazały obraz (205 x 169 cm) Hadziewicz miał okazję podziwiać w rzymskiej Galerii Borghese, gdzie spędzał niezliczone godziny wypełnione zachwytem i pracą. Jego kopia osiągnęła zdecydowanie mniejsze rozmiary, pozostając jednocześnie dokładnym odwzorowaniem nadzwyczajnego pierwowzoru.

Bohater obrazu - Św. Jan Chrzciciel to jeden z najpopularniejszych świętych w ikonografii chrześcijańskiej. Ten pustelnik i prorok zapowiadający przybycie Zbawiciela bezpośrednio poprzedzał jego działalność. Był synem kapłana Zachariasza i jego wywodzącej się również z kapłańskiego rodu żony Elżbiety - kuzynki Maryi. Tym samym był spokrewniony z samym Jezusem. Starszy od niego zaledwie o sześć miesięcy, według tradycji w dzieciństwie spędzał z nim czas, co znalazło swoje odzwierciedlenie w wielu dziełach malarskich. Życie Jana zakończyło się równie szybko jak Jezusa. Uwięziony w twierdzy Macheront nad Morzem Martwym z rozkazu tetrarchy Heroda Antypasa, zginął w więzieniu ścięty na życzenie Salome - córki kochanki i bratowej Heroda - Herodiady. Bardzo szybko zaczął być czczony w całym kościele stając się pierwszym świętym ponadlokalnym i ponadnarodowym. Jest jednocześnie świętym bardzo charakterystycznym. Najczęściej, jak na pustelnika przystało pojawia się w dziełach artystów bosonogi i półnagi, odziany jedynie w zwierzęcą skórę (odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder). Na nią często narzucony ma czerwony płaszcz męczennika, a w ręku dzierży krzyż z długą wąską belką podłużną i banderolą z częściowo lub całkowicie widocznym łacińskim  napisem:  Ecce Agnus Dei ( Oto baranek Boży). To słowa, które wypowiedział na widok zbliżającego się doń Chrystusa. Często u stóp wyobrażanego przez artystów świętego pojawia się baranek.

W centrum powtórzonej po Veronese kompozycji Hadziewicza znajduje się potężna postać Jana.  Jego odsłonięty tors, prawe ramię oraz nogi wystające spod szaty są masywne i umięśnione, namalowane z dbałością o szczegóły anatomiczne. Ciało mężczyzny okrywa purpurowy przepasany skórzanym pasem płaszcz  narzucony niedbale na wystające spod spodu odzienie pustelnika – brązową skórę zwierzęcą pokrytą futrem.  Z poważnej brodatej twarzy otoczonej ciemnymi długimi włosami patrzą na zgromadzonych wokół przenikliwe oczy. Wokół głowy delikatnie zaznaczono złoty nimb, widoczny lepiej przez prosty zabieg ukazania świętego nie na tle jasnego nieba, lecz ciemnobrązowego pnia drzewa.

Na pierwszym planie po prawej stronie obrazu widoczna jest przykucnięta lub klęcząca blondwłosa kobieta w jasnych szatach odwrócona od widza, spoglądająca na stojącego nad nią proroka. Niewiasta podtrzymuje małe dziecko zdecydowanie lepiej widoczne na pierwowzorze Veronesa. Czy przyszła nad Jordan, aby przyjąć chrzest, czy znalazła się tam przypadkowo? A może podobnie jak stojący nad nią trzej mężczyźni chciała posłuchać, co Jan ma do powiedzenia? To zapewne żydowscy faryzeusze. Co ich przywiodło na spotkanie z Janem? Czy tylko ciekawość? Czy może wiara, że oto mają przed sobą proroka? Na ich twarzach malują się różne uczucia. Zapewne również niedowierzanie, że tak niepozorny, żyjący na pustkowiu człowiek może wiedzieć coś więcej. Podobnie jak mistrz Veronese Hadziewicz zadbał o odwzorowanie detali ich stroju. Z maestrią ukazał doskonale znane w bogatej, handlującej ze wschodem Wenecji wspaniałe wielobarwne orientalne jedwabie spowijające uczestników spotkania nad rzeką. Na głowach mężczyzn widnieją turbany mające podkreślać, że to uczeni w piśmie ludzie wschodu.  Po lewej stronie obrazu, na tle rozmytego krajobrazu widać małą postać zbliżającego się Jezusa. Może nikt nie zwróciłby na niego uwagi, gdyby nie gest proroka wskazującego na nadchodzącego dłonią. Wato zaznaczyć, że w oryginale sylweta Chrystusa jest nieco większa i wyraźniejsza. Na drugim planie obrazu w namalowanym bardziej szkicowo niż w dziele XVI-wiecznego mistrza tle, widoczne są siedzące na brzegu rzeki pod liściastymi drzewami dwie odpoczywające, albo czekające na chrzest kobiety w jasnych szatach. Jedna z nich odwraca głowę w stronę nadchodzącego mężczyzny.

Obraz jest wielowymiarowy, wyraźnie podzielony po przekątnej na dwie części. W tej po prawej stronie kłębi się skondensowany tłum dużych kolorowych postaci. Ta część zdaje się być wypełniona po brzegi życiową energią. Zestawiona z nią strona lewa wydaje się być pusta, przez co wzrok widza nakierowany dodatkowo przez gest św. Jana podąża w kierunku drobnej, ale jakże istotnej osoby.  Malarz w symboliczny sposób interpretuje słowa Jana o oczyszczeniu drogi dla nadchodzącego Zbawiciela. Zestawienie dwóch bardzo różnych części obrazu wprowadza pewien niepokój, nie powoduje jednak zachwiania jego kompozycji.