Obiekt tygodnia
Czarne złoto w muzealnym magazynie
Poj. 100 cm3
Wójcza k. Stopnicy, marzec 1965
Dar Jerzego Fijałkowskiego, 2007
MNKi/Pf/ 1837
Od wielu stuleci Kielecczyzna była prężnym regionem przemysłowym, dzięki występowaniu rud żelaza ołowiu i miedzi. Staropolski i Centralny Okręg Przemysłowy to znaki rozpoznawcze naszego regionu, nie wspominając o starożytnym hutnictwie żelaza sprzed 2000 lat. Obecnie nie wydobywamy minerałów, ale nadal jesteśmy ważnym miejscem eksploatacji surowców skalnych (wapieni, dolomitów, piaskowców), glin ceramicznych oraz gipsu i siarki. Brakuje nam tylko ropy naftowej i węgla?
Nic podobnego… W drugiej połowie XIX wieku (ok. 1878 r.) odkryto naturalne wycieki ropy naftowej w Wójczy k. Stopnicy. W tym okresie w Bóbrce koło Krosna funkcjonowała już „pełna parą” – założona w 1854 roku przez Ignacego Łukasiewicza i Tytusa Trzeciewskiego – jedna z najstarszych kopalni ropy naftowej na świecie.
Rozbudzone nadzieje na wielką ropę w naszym regionie doprowadziły do powstanie spółki górniczej w celu zbadania zasobności złoża, próbnej eksploatacji i rafinacji. Ciekawy opis znajduje się w „Gazecie Warszawskiej” z 1885 roku. Największym zbiornikiem naturalnego wypływu ropy był tzw. "Smoczy Dół" opodal Wójczy. Próbna eksploatacja prowadzona za pomocą szybów, dostarczała prawie 4 tony surowca dziennie. W okresie międzywojennym okoliczna ludność eksploatowała ropę do celów gospodarskich i leczniczych.
Geologiczne wyjaśnienie występowania ropy naftowej na tym terenie trwało wiele lat i jest do dziś problematyczne. Prace geologiczne prowadzono od końca XIX w., ale dopiero wybitny polski geolog Jan Czarnocki rozpoczął w latach 30. XX w. systematyczne badania obszaru w celu wyjaśnienia genezy i warunków geologicznych występowania złoża. W zbiorach Muzeum Narodowego Kielcach znajdują się butelki ropy naftowej pochodzące z daru Jana Czarnockiego (z 1930 r.) oraz Jerzego Fijałkowskiego (z 1965 r.), który pozostawił nam również ciekawe zdjęcia „Smoczego Dołu”.
Jan Czarnocki starał się wyjaśnić genezę i zasięg geograficzny złoża, jednak pomimo wielu wierceń i analiz pozostaliśmy tylko w sferze przypuszczeń. Jedna koncepcji dotyczy powiązania występowania ropy ze ściśle określonym poziomem wodonośnym wód siarczanowych (tak dobrze znanych w Busku i Solcu) na granicy iłów mioceńskich i opoki kredowej. Nie ma danych, które mogłyby wskazywać na powiązania ropy i skał kredowych, w których może ona wtórnie występować. W latach 30. XX w. obserwowano mniejsze wypływy – ok. 1 litra na dobę. Największą wydajność w odwiertach osiągano na głębokości do 100 m. Nie możemy mówić jedynie o zjawisku lokalnym, gdyż prawdopodobnie ropa odsłania się tu przypadkowo (dzięki dyslokacji w skałach) i może pozostawać w związku z rozległymi obszarami roponośnymi, prawdopodobnie po wschodniej stronie Wisły.
Ostatnie badania geofizyczne prowadzono w latach 70. XX w. spowodowały (poprzez generowanie wstrząsów) że ropa, niegdyś wypływająca samoczynnie na powierzchnię, obniżyła swój poziom i dziś już nie występuje. Miesiąc temu autor tekstu rozmawiał z mieszkańcami Wójczy i pobliskiego Biechowa, którzy twierdzili, że niewielki wypływ ropy pojawił się 2 lata temu w lokalnym strumieniu. Niestety, nie udało się wykonać fotografii porównawczej „Smoczego Dołu” ze względu na silnie przekształcony teren i sukcesję roślin.
Już na początku XX w. pojawiły się artykuły opisujące bezzasadność eksploatacji ubogiego złoża ropy naftowej w okolicach Wójczy. Dziś jesteśmy pewni, że nie ma ono znaczenia gospodarczego, jednak jej pochodzenie pozostaje nadal niewyjaśnioną zagadką geologiczną.
Opracował Paweł Król