Obiekt tygodnia
Martwa natura
Francesco Fieravino zw. Il Maltese (czynny 1650 - 1680 w Rzymie)
(przypisany)
Włochy, 3 ćw. XVII w.
Olej, płótno
MNKi/M/362
Kiedy patrzymy na malarskie kompozycje składające się z różnorodnych sprzętów, naczyń, kwiatów, owoców, instrumentów muzycznych, broni czy zwierząt (także martwych), ukazanych we wnętrzach lub na stołach okrytych częstokroć drapowanymi, bogato zdobionymi tkaninami, nie zastanawiamy się nad nazwą, która ten typ kompozycji określa. W artystycznym słowniku termin martwa natura zadomowił się na dobre i jest powszechnie używany. Mimo iż sam temat podejmowany był przez artystów już w starożytności, nazwa, której używamy dziś zrodziła się znacznie później. Ok. 1650 r. w holenderskich inwentarzach dzieł sztuki, na określenie takich właśnie przedstawień, pojawił się termin still-leven (still nieruchomy, leven życie, przyroda). Może on być tłumaczony jako zatrzymane, znieruchomiałe życie. Z niderlandzkiego języka powstało, choć nieco później, niemieckie stilleben, czy angielskie still life. Francuzi nazwali ten rodzaj kompozycji nature morte i choć sami uważają owo określenie za niezbyt fortunne czy wręcz fałszywe, to właśnie jego używa się u nas powszechnie.
Charakter prezentowanego obrazu z kolekcji Muzeum Narodowego w Kielcach, zdecydowanie trafniej oddaje holenderskie still-leven. Mamy oto fragment wnętrza, stół przykryty mocno drapowaną, przetykaną złotem tkaniną, na nim ustawione i porozrzucane naczynia, sprzęty, owoce. Jest jeszcze piesek, jak najbardziej żywy, choć „zatrzymany”, nieruchomy. Jednak obraz z kieleckiej kolekcji to nie tylko wycinek „zatrzymanego życia”, ukazane na nim przedmioty wskazują jednoznacznie na wymowę alegoryczną, a pierwsze skojarzenie, jakie budzi to Vanitas. Analizując wszystkie szczegóły, można próbować odczytywać ukryte w obrazie treści. Zegar przypomina o mijającym czasie, naczynie z nadpsutymi, zeschniętymi owocami i pieczywem, podkreśla, marność, nietrwałość dóbr doczesnych, podobnie jak przewrócone, bogato zdobione naczynia. Na cyferblacie zegara zaznaczono jedynie sześć godzin, czy to przypadek, czy też nawiązanie do anonimowego, greckiego epigramatu, który mówi: Dla pracy wystarczy sześć godzin. Te, które po nich zostają, swoimi znakami śmiertelnymi wołają: Żyj. Może to być zachęta do zachowania w życiu, tak cenionej przez starożytnych, równowagi, harmonii, właściwych proporcji. Można też połączyć wymowę owego zegara, z symboliką ukazanego po lewej stronie pieska. Otwiera to całkiem nowe możliwości interpretacyjne. Symbolika psa jest niezwykle bogata, różne też można przydać mu znaczenie. Często wiąże się go z chtonicznymi bóstwami śmierci, z podziemnym światem zmarłych, może też być symbolem wierności lub wiary. Składając wszystkie te elementy można tłumaczyć wymowę prezentowanej martwej natury zgodnie z duchem protestantyzmu, że praca (sześć godzin na cyferblacie zegara) i wiara (pies) uchronić mogą przed zepsuciem (owoce i pieczywo). To naturalnie jedna z możliwych interpretacji. Malarstwo alegoryczne, symboliczne, a do takiego nurtu zalicza się prezentowane dzieło, jest często niejednoznaczne i przydawać mu można rozmaite znaczenia.
Obraz z muzealnej kolekcji nie jest sygnowany, jednak pogłębiona analiza stylistyczna i studia porównawcze, niemal jednoznacznie wskazują na autorstwo włoskiego malarza Francesco Fieravino zw. Il Maltese czynnego w Rzymie w latach 1650-1680 (dokładne daty życia nie są znane). Mocno drapowany kobierzec okrywający stół i upięty w górę, stanowiący tło kompozycji, z plastycznie wręcz formowanym ornamentem, gama barwna z przewagą ciepłych ugrów i czerwieni skontrastowana z szarością i świetlistą srebrzystością naczyń, impastowe potraktowanie blików, wszystko to stanowi elementy charakterystyczne dla malarstwa włoskiego mistrza. Nadto, na wielu jego kompozycjach pojawia się identyczny niemal piesek, czy lekko nadpsute owoce i pieczywo.
Oprac. Joanna Kaczmarczyk