Obiekt tygodnia
Sklepik żydowski w Dębskiej Woli
Józef Piłat (1900-1971)
Dębska Wola 1964
Drewno, polichromia
Wys.56, szer.47, głęb.10,5 cm
MNKi/E/1364
W okresie międzywojennym w Dębskiej Woli zamieszkiwało kilka rodzin żydowskich. Józef Piłat, znany rzeźbiarz ludowy, najlepiej pamiętał rodzinę sklepikarzy starego Żyda Majera Lewensteina, zwanego Majorem, Majorkiem, którą po latach przedstawił w kompozycji zatytułowanej Sklepik żydowski w Dębskiej Woli. Na tle półki zwieńczonej grzebieniem z ptaszkami, za wysoką ladą ustawił Majora, jego córkę Ruchlę i zięcia Mejloka z nieodłączną księgą.
Major handlował nabiałem i pierzem. Prócz niedzieli i szabasu chodził po wsiach z workiem na pierze i puch, przygarbiony i zawsze z laską, którą bronił się przed psami. W dużym koszu na jajka nosił na wymianę machorkę, zapałki, nici, igły i agrafki. W wynajętym od chłopa jednoizbowym domu żona Majorka (w ukryciu) handlowała artykułami spożywczymi pierwszej potrzeby. Dawała towary „na bórg”, a dług spłacano jajkami, masłem, zbożem albo pierzem. Z córką starego Lewensteina – Ruchlą, ożenił się Mejloch Orzech zwany Mejlokiem. Ślub odbył się na podwórzu teścia. Był rabin i byli muzykanci. Żona Mejlocha prowadziła z mężem sklepik spożywczy, na którym widniał szyld: „Mejloch Orzech. Artykuły spożywcze i monopolowe”.
Mejloch nosił brodę, wąsy i długie pejsy, a na głowie jarmułkę, której nigdy nie zdejmował. Mało z ludźmi rozmawiał zajęty wyłącznie handlem i nauką hebrajskiego. Mówili o nim: Tyn Zyd to jakiś dziwok. Nigdy nie rozstawał się z księgą; czytał ją idąc przez wieś, czytał w domu i sklepie. Śmiali się z niego: nos Mejlok jes podrabinem i łucy się tero na rabina. Józef Piłat, który często przychodził do sklepu Mejlocha, tak trafnie oddał charakter tych postaci, że po latach zostały one bez trudu rozpoznane, przez wszystkich, którzy je pamiętali. Okoliczności podjęcia tematyki żydowskiej przez Józefa Piłata przedstawił Tomasz Gajda, nieżyjący mieszkaniec Dębskiej Woli, wielki przyjaciel i opiekun rzeźbiarza. Posługując się gwarą, jakiej używał sam Piłat i własnym rymem spisał Piłatowe godki, m.in. zatytułowaną Zydy, której fragmenty przytaczam w dosłownym brzmieniu:
Piłat mi roz godoł z jaki to przycyny
Wzion sie do rzeźbienio zydoski rodziny.
Pani Dobrowolsko ślachetno i miła
Zawdy pumogała, a i doradziła.
Powiado tak do mnie: Józefie Piłocie
Zydów w Debski Woli cheba pamietocie?
Wyrzeźbicie Józefie zydosko bidote
Jo wos tu nie zmusom, jak mocie łochote.
...Dłuboł tych zydzioków przez caluśko zime
I ustawił w sklepie zydosko rodzine.
Mejlok za synkwasem w ksiedze zacytany
Majorek ponłociec mo worek wypchany.
W środku zaś zydówka, łuna jes sklepowo
To córka Majora, zwana Mejlokowo.
Na półkach bułecki, łokciówka i śledzie
Kciała Dobrowolsko, niekta i tak bedzie.
Rzeźba będzie prezentowana na wystawie czasowej Utracone dziedzictwo, czynnej od 13 września do 25 października w Sali Ekonomskiej, na parterze Dawnego Pałacu Biskupów Krakowskich.
Oprac. Janina Skotnicka