Wakacyjne fotografie z dwudziestolecia międzywojennego

Ustawa z dnia 16 maja 1922 r. o urlopach dla pracowników, zatrudnionych w przemyśle i handlu przyznawała prawo do 8 dni płatnego urlopu po przepracowaniu roku w danym przedsiębiorstwie oraz 15 dni po trzech latach. Sejm II RP wyróżnił pracowników umysłowych – po półrocznej pracy nabywali możliwość wypoczynku dwutygodniowego, zaś po roku do jednego wolnego miesiąca bez przerwy. Polskie przepisy były nie tylko nowoczesne, ale również pionierskie. Lewicowy rząd we Francji wprowadził prawo do dwóch tygodni urlopu dopiero w 1936 roku. Robotnicy w bogatej Szwajcarii walczyli o podobne przywileje jeszcze w roku 1946. Ustawa miała jednak wady, jak konieczność nieprzerwanej pracy w jednym przedsiębiorstwie. W realiach kryzysu ekonomicznego oraz częstego sabotowania przepisów przez pracodawców, było to trudne do spełnienia. Prawem do płatnego urlopu nie zostali również objęci robotnicy zakładów przemysłowych i rzemieślniczych zatrudniających czterech lub mniej pracowników. W II RP były to setki tysięcy osób.


Wycieczka Sekcji Fotograficznej Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego w Kielcach w kamieniołomie „Zygmuntówka”
Jan Kłodawski
Kielce 1935
Papier fotograficzny
14,5 x 23,5 cm
MNKi/H/2682/3

Polaków zachęcano, aby każdy dzień wolny od zajęć spędzać na wycieczkach zamiejskich, kempingach lądowych i wodnych (...) wciągać się w kadry organizacji turystycznych, sportowych, ze zorganizowanymi wycieczkami wioślarskimi, kolarskiemi, konnemi.
W sklepach pojawiły się namioty, materace i kuchenki. Popularną i jednocześnie najtańszą formą rekreacji były rajdy piesze, często organizowane przez oddziały Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego. Wycieczki takie miały swój niezaprzeczalny urok – pozwalały na obcowanie z naturą i zabytkami gdyż szlaki turystyczne nie były przepełnione, a przewodnikami byli wybitni specjaliści z zakresu historii, geologii, przyrody i krajoznawstwa. Należał do nich kielecki pedagog Edmund Massalski, którego widzimy na zdjęciu Jana Kłodawskiego w kamieniołomie „Zygmuntówka” pod Chęcinami – stoi z plecakiem na ramionach i tłumaczy coś słuchaczom wskazując ręką. Grupa prezentuje się szykownie. Panie w spacerowych kostiumach, sukienkach lub bluzkach i wąskich spódnicach. Panowie w garniturach, niektórzy w marynarkach i pumpach – krótkich spodniach zapinanych pod kolanem, do których zakładano długie skarpety. Przed wybuchem II wojny światowej turyści w regionie świętokrzyskim mieli do dyspozycji 11 szlaków o łącznej długości około 82 kilometrów.



Willa „Wiślica” w Busku
Henryk Poddębski
Warszawa, Busko 1936
Negatyw błonowy
2,5 x 3,7 cm
MNKi/H/2896/5

Ukształtowana w XIX w. moda na wyjazdy „do wód” utrzymała się również w międzywojniu. Wybierano się jednak do uzdrowisk nie tylko z powodów zdrowotnych, ale także by spędzać urlop. Zdjęcie Henryka Poddębskiego z lipca 1936 roku prezentuje ulicę w zdrojowej części Buska. Zostało wykonane na przystanku zaraz po przejeździe samochodu z cysterną do zraszania jezdni, który ominął autobus czekający na kuracjuszy – stąd esowaty szlak wody na ulicy. Najcenniejszym jednak widokiem w tym kadrze jest nieistniejąca willa „Wiślica” – z prawej strony w części centralnej. Dom wypoczynkowy, o charakterystycznej dla architektury uzdrowiskowej dekoracji „laubzegowej”, przywodził na myśl alpejskie pensjonaty.


Kurozwęki – droga z samochodem
Henryk Poddębski
Warszawa, Ponidzie 1936
Negatyw błonowy
2,5 x 3,7 cm
MNKi/H/2903/22

Na kolejnej fotografii Poddębskiego z tego samego okresu, droga w okolicach Kurozwęk prezentuje się malowniczo. Sielankowego obrazu letniej idylli dopełniają szpalery wysokich drzew. Auto, w którym fotografik podróżował wówczas po Kielecczyźnie wspólnie z krajoznawcą Mieczysławem Orłowiczem, wydaje się być w tej przestrzeni jedynie gościem. Do połowy lat 20. samochody uchodziły
w Polsce za przedmioty zbytku. W roku 1938 ich liczba wzrosła do około 26 tys., ale było to niewiele w porównaniu z krajami Europy Zachodniej. Dłuższe odcinki dróg bitych znajdowały się jedynie w Wielkopolsce, na Śląsku i Pomorzu. Jarosław Iwaszkiewicz tak wspominał wycieczkę w dolinę Sanu w 1936 roku: Zaniedbana, wyboista droga wije się żyzną zda się, doliną, przecina wsie, lasy. Pojawienie się samochodu sprawia wrażenie piorunujące. Dzieci biegną polami, aby choć z daleka zobaczyć to cudo, a dróżnicy, którzy błotem zasypują dziury w błocie, salutują, wyprężając się po wojskowemu, przecież samochodem tutaj może jechać tylko coś bardzo oficjalnego. Polacy wybierali się na wakacje głównie koleją. Wiązało się to również z polityką państwa, które zachęcało obywateli do podróży pociągami tworząc specjalne składy, wprowadzając zniżki dla turystów czy dopłacając do nierentownych połączeń. W 1933 roku Ministerstwo Komunikacji zawarło umowę z Polskim Biurem Podróży „Orbis”. Piętnaście oddziałów krajowych „Orbisu” oraz siedem zagranicznych (Berlin, Bruksela, Liege, Lille, Paryż, Strasburg, Wiedeń) uzyskało wówczas prawo sprzedaży biletów PKP. W latach 30. pociągi turystyczne przewoziły blisko pół miliona pasażerów rocznie. W składach znajdowały się wagony restauracyjne, dancingowe, a nawet kino.


Fotografia na pocztówce: Letnicy w Krynicy
Autor nieznany
Krynica 1920-1930
Papier fotograficzny, druk
8,9 x 13,8 cm
Dar Wandy Czarneckiej
MNKi/H/5597/5

Koleją można było dojechać również do Krynicy – perły polskich kurortów. W pierwszym roku po odzyskaniu niepodległości przyjechało pod Górę Parkową 10 tys. kuracjuszy, a w 1938 – cztery razy więcej. Władze państwowe odrestaurowały i rozbudowały uzdrowisko. Krynica, odznaczająca się zawsze elegancją i gustem, pozostała przez cały okres międzywojenny najmodniejszym polskim kurortem. Prezentowana pocztówka uwieczniła grupę letników na wycieczce górskiej. Panie w strojach spacerowych, część z opaskami na krótkich włosach w modnym stylu lat 20. Panowie ubrani klasycznie i dopiero następna dekada miała upowszechnić wakacyjną elegancję w postaci marynarek, bluz, spodni i koszul z jasnych, przewiewnych tkanin.

Oprac. Paweł Grzesik

Powrót