Obiekt tygodnia
Wazonik
W gmachu Towarzystwa [ Zachęty Sztuk Pięknych ] publiczność warszawska po raz pierwszy oglądała przeróżne garnki, wazoniki, flakony, a wszystko to cudnie mieniące się siedmiu barwami tęczy, proste i zarazem nacechowane wykwintnym artyzmem, co dało najzupełniejsze prawo umieszczenia tych okazów w przybytku prawdziwej sztuki, jakim jest Towarzystwo. Taką wzmiankę można było przeczytać 23 czerwca 1906 roku w Tygodniku ilustrowanym. Zachęta - przybytek sztuki, w którym do tej pory podziwiać można było jedynie powszechnie uznawane za sztukę wyższą malarstwo i rzeźbę, otworzyła swoje podwoje dla prac ceramicznych Stanisława Jagmina. Z wielką determinacją i wiarą w słuszność swoich idei artysta ten wdarł się do miejsca, które do tej pory broniło się przed obniżeniem swojej rangi poprzez pokazywanie przedmiotów użytkowych. Jak do tego doszło? Kim był ten, który tego dokonał?
Stanisław Jagmin urodził się w Ossie koło Opoczna w roku 1875. Rzeźbą zainteresował się, gdy jako młody chłopak pracował w fabryce wyrobów platerowych Frageta w Warszawie. Na fali tych zainteresowań podjął naukę u cenionego i aktywnie działającego w stolicy rzeźbiarza Leopolda Wasilkowskiego. Po pierwszych artystycznych doświadczeniach w roku 1898 rozpoczął studia pod kierunkiem Konstantego Laszczki w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie zgłębiał tajniki rzeźby do 1902. Swój pierwszy ceramiczny warsztat otworzył w 1903 roku w Nieborowie, dzierżawiąc niedawno zamkniętą manufakturę majoliki księcia Michała Piotra Radziwiłła. Tam, z kilkoma przerwami, działał do roku 1907. To w Nieborowie zaczęły powstawać eksperymentalne formy ceramiczne, tak różne od naczyń, które wytwarzano tu we wcześniejszych latach. Inspiracją Jagmina do ceramicznych poszukiwań stały się jego zagraniczne wojaże. W 1904 roku artysta podjął studia w Académie Julian w Paryżu. Tam zapewne zetknął się z ideami secesji, które potem przeszczepiał na grunt polski. Jednocześnie praktykował w tamtejszych fabrykach kamionki i porcelany. Najprawdopodobniej podczas tej podróży zwiedzał również znakomite wytwórnie porcelany w Sevres, Wiedniu i Berlinie. Nic więc dziwnego, że po powrocie do kraju chciał wcielać w życie podejrzane za granicą metody i wzory. W swych pamiętnikach pisał: W Paryżu kupiłem trochę potrzebnych chemikalii i postanowiłem rozpocząć wyroby majolikowe. I tak powstawały … różne modernistyczne kształty roślinne, które polewałem na rozmaite kolory i kombinacje, których wyniku nie umiałem przewidzieć. Niektóre wyniki były niezwykłe. Jagmin był rzeźbiarzem, ale obok rzeźby monumentalnej i drobnych figurek ceramicznych wykonywał przedmioty dekoracyjne o charakterze użytkowym: wazony, patery, misy, popielniczki kałamarze. Nazywał je żartobliwie wazonerią, ale, jakkolwiek by to brzmiało, nie było w tym określeniu lekceważenia ani pogardy. Tego rodzaju prace Jagmina przynależały do rozwijającego się w Europie nowatorskiego nurtu ceramiki artystycznej zapoczątkowanego w latach 70-tych XIX w. przez ceramików francuskich. W oparciu o fachową wiedzę technologiczną artyści wykorzystywali dekoracyjne właściwości barwnego szkliwa. Również dla Jagmina szkliwo było źródłem wielkiej fascynacji. Artysta eksperymentował z różnymi tworzywami ceramicznymi, stosował je wykorzystują ich kolorystykę i różnorodną fakturę. W Nieborowie rozpoczął próby ze szkliwami typu flambé. Technika ta polegała nakładaniu na szkliwo podstawowe kolejnych jego warstw spływających swobodnie i nierównomiernie po ściankach zdobionego przedmiotu. Dawało to efektowne nacieki o kontrastowych barwach i metalicznym opalizującym połysku powstającym na skutek wypalania redukcyjnego. Zdarzało się że nacieki były bardzo plastyczne, wręcz mięsiste, nasuwające skojarzenia z gęstą gorącą lawą wylewającą się z wnętrza wazonu.
Tak właśnie jest w przypadku wazonika z kieleckiego muzeum. Na pierwszy rzut oka, przy braku odpowiedniego oświetlenia może się on wydawać mało efektowny, ale odpowiednia ekspozycja wydobywa cały jego blask. Naczynie ma przekrój kolisty, łagodnie rozszerza się ku górze, a jego brzusiec największą średnicę osiąga w niewielkiej odległości od węższego wyodrębnionego wylewu. Gładka i błyszcząca część dolna wypełniona jest wielobarwnymi plamkami. Można tu znaleźć odcienie brązowo - różowawo - ceglaste, popielato - niebieskawe i szaro – żółtawe. Górną część wazonika zdobi grubo nałożona masa o szorstkiej fakturze z drobnymi owalnymi wgłębieniami o różnej średnicy i głębokości. Ta, w niektórych miejscach matowa, a w innych błyszcząca polewa ma ciemniejszy ceglasto - fioletowo - brunatny kolor, na którym pojawiają się opalizujące refleksy. Spływająca swobodnie od szyjki i górnej rozszerzonej partii ku dołowi nieregularnymi soplami, wyraźnie odcina się od gładkiej dolnej partii. Tak więc omawiany wazonik stanowi typowy przykład ceramiki powstającej w warsztatach Stanisława Jagmina. Należy tu dodać, że twórczość artysty nie podlegała większym zmianom stylowym, a w późniejszych okresach korzystał on z wcześniejszych doświadczeń i zdobyczy technologicznych. Dlatego naczynie z kieleckich zbiorów mogło powstać zarówno na samym początku twórczej drogi Jagmina, jak i znacznie później. Gdyby jednak przedmiot pochodził z manufaktury nieborowskiej, byłby sygnowany inaczej. Prace, które wyszły z pracowni w Nieborowie w latach 1903 - 1907 miały wycisk ZDOBNICTWO. Tutaj sygnaturę stanowi podpis ceramika St.Jagmin naniesiony szaro-srebrną farbą na dno wazonika. Zapewne pochodzi on więc z okresu, gdy artysta prowadził pracownię w Wiśniewie pod Warszawa (lata 1911-1919). Jego pozycja w ceramicznym świecie była już wtedy ugruntowana, więc sygnowanie nazwiskiem miało niejako gwarantować wysoki poziom artystyczny wyrobu. Niewątpliwie, omawiany wazonik jest takim właśnie, świetnym pod względem artystycznym, obiektem.
opr. Magdalena Silwanowicz
Literatura:
1.Kostuch Bożena, Stanisław Jagmin pionier polskiej nowoczesnej ceramiki, w: Szkło i ceramika, R. 2013 nr 2
- Jeżewska Maria, Starzewska Maria, Polski fajans, Warszawa 1978
3.Wiszniewska Anna, Stanisław Jagmin, Warszawa 2012