Fragment siekacza Mammuthus primigenius Blumenbach

mamut włochaty
skamieniałość, kość, zębina
wym. 35 x 25 x 10 cm
MNKi/P/2592

 

 

 

 

„Nie jest łatwo zostać wykopaliskiem. Prawie wszystkie żywe organizmy – ponad 99,9% czeka los kompostu (...) Nawet jeżeli dostaniesz się do elitarnej grupy organizmów, tej należącej do 0,1 procenta, która nie została pożarta, szanse na zostanie wykopaliskiem nadal będą bardzo małe.” – napisał Bill Bryson w Krótkiej historii prawie wszystkiego.

Aby tego dokonać, trzeba przede wszystkim zakończyć życie we właściwym miejscu. Najlepsze do tego celu są osady, w których ciało może się pogrążyć lub ulec rozkładowi w środowisku beztlenowym. Cząstki tkanek muszą zostać wysycone, a czasem wręcz zastąpione przez rozpuszczone minerały, wytrzymać wiele milionów lat procesów tektonicznych zachodzących w skorupie ziemskiej i na koniec zostać zauważone, wykopane i rozpoznane. Szacuje się, że udaje się tego dokonać jednej kości na miliard.
Takim szczęśliwcem jest prezentowany fragment kła mamuta, pochodzący z rejonu Sandomierza.

 

 

Okazuje się jednak, że status eksponatu muzealnego to nie koniec problemów.
Zdrowa tkanka kostna składa się z substancji organicznej i nieorganicznej. Konstrukcję tworzy szkielet z osseiny (30% masy) wypełniony minerałem zwanym hydroksyapatytem (70% masy). Niestety, prezentowany obiekt nie jest zdrową tkanką kostną. Tysiące lat przebywał w ziemi. Zapewne warunki bywały tam różne, niewątpliwie jednak zmieniały się bardzo powoli i oględnie mówiąc – było tam dość mokro, co spowodowało rozkład biologiczny związków organicznych oraz inne zniszczenia, na które wpływ miał skład gleby i jej odczyn. Higroskopijny materiał nasączany był wodą z rozpuszczonymi w niej jonami metali, zachodziły reakcje chemiczne.

Po wykopaniu proces osuszania odbywał się gwałtownie, pierwsze kurczyły się warstwy powierzchniowe, co spowodowało powstanie spękań w mocno osłabionym materiale.
Podstawowy błąd został popełniony wiele lat temu przy wydobyciu go z ziemi. Mokrych obiektów archeologicznych nie należy suszyć. Woda zawarta w ich wnętrzu powinna być stopniowo zamieniana na odpowiednie substancje wzmacniające- najczęściej wykorzystuje się zjawisko osmozy.

Obiekt trafił do pracowni konserwatorskiej celem ustabilizowania i wzmocnienia struktury oraz próby powstrzymania dalszej destrukcji. Jak było do przewidzenia, nikt z pracowników nie miał doświadczeń z konserwacją tego typu zabytków – z pomocą przyszła literatura naukowa.

Zadecydowano, że optymalną i sprawdzoną metodą będzie impregnacja w Paraloidzie B-72 w toluenie – niejako powtórzono metodę, która stosowana jest przy konserwacji drewna.

Kość została nasycona żywicą, ale mimo tego nadal jest bardzo krucha i łatwo dzieli się na małe, choć nieco twardsze kosteczki. Rozpoczęto wertowanie literatury zagranicznej. Zaobserwowano pewną prawidłowość. Po wytypowaniu przez kogoś na podstawie badań porównawczych optymalnej metody wzmacniania kości, po kilku latach jest ona krytykowana przez kolejnego badacza, który prowadząc kolejne badania porównawcze proponuje inny skład impregnatu... Po kilku latach cykl się powtarza. Nie jest łatwo być konserwatorem...

Żeby przedłużyć istnienie eksponatu, należy go teraz przechowywać w odpowiednich warunkach. Według literatury optymalna wilgotność musi być stabilna i mieścić się w przedziale 45–55% RH. Przy niższej wilgotności – już czterdziestoprocentowej – mogą pojawiać się nowe spękania, a gdy wilgotność wzrośnie powyżej 65% istnieje niebezpieczeństwo rozwoju mikroorganizmów. Temperatura pomieszczenia powinna być niska, pomieszczenie wyciemnione.

Opr. Małgorzata Misztal

 

LITERATURA:

*Conservation of Bone, Ivory, Teeth and Antler, http://nautarch.tamu.edu/CRL/conservationmanual/File3.htm (dostęp: 7.11.2017)
*Koob, S., Adhesive for bone, http://cool.conservation-us.org/byform/mailing-lists/cdl/2006/0990.html (dostęp: 7.11.2017)
*Conservation Treatments, “Society for Historical Archeology” , https://sha.org/conservation-facts/faq/conservation-treatments/ (dostęp: 7.11.2017)

 

Powrót