Henryk Sienkiewicz z hr. Janem Tyszkiewiczem

Henryk Sienkiewicz z hr. TyszkiewiczemHenryk Sienkiewicz z hr. Janem Tyszkiewiczem
1897

fotografia, papier fotograficzny
MNKi/S/805

 

Fotografia, wykonana w 1897 roku w szwajcarskim Ragaz, przypomina o podróży Henryka Sienkiewicza i Jana hr. Tyszkiewicza do Afryki, którą odbyli wspólnie siedem lat wcześniej. Wyprawa rozpoczęła się w grudniu 1890 roku. Droga na Czarny Ląd wiodła z Krakowa, przez Wiedeń, Rzym i Neapol, skąd Sienkiewicz statkiem popłynął do egipskiej Ismailii. W styczniu 1891 roku był już w Kairze, gdzie spędził blisko miesiąc, zwiedzając najciekawsze zabytki i miejsca. Następnie popłynął na wyspę Zanzibar. Zatrzymał się w misji francuskiej, a potem przedostał na kontynent, gdzie wioska Bagamoyo stała się bazą do zorganizowania safari. Po ataku gorączki (prawdopodobnie febry) Sienkiewicz wrócił na Zanzibar, a stamtąd do Egiptu. Przebieg wyprawy znamy z relacji samego autora W pustyni i w puszczy – listów do rodziny i przyjaciół oraz Listów z Afryki pisanych na zamówienie warszawskiej gazety „Słowo”. Swoje relacje w postaci listów do rodziny pozostawił również Tyszkiewicz. Były one dokumentowane autentycznymi zdjęciami z podróży. Bogato ilustrowany rękopis w formie księgi, oprawionej w ciemnobordową skórę, nosi tytuł Listy z podróży do Zanzibaru 1891 r., zawiera 16 listów i 75 zdjęć. Jan Tyszkiewicz (1867–1903) był synem Jana Tyszkiewicza z Wołożyna i Izabeli z Tyszkiewiczów. Jego rodzice byli bliskimi znajomymi teściów pisarza – Kazimierza i Wandy Szetkiewiczów. 

Nie jest tajemnicą, że autor Trylogii był początkowo niechętnie nastawiony do młodego panicza. Znalazło to odzwierciedlenie w niezbyt pochlebnych wypowiedziach na jego temat. Wątpliwości dotyczyły m.in. wieku Tyszkiewicza. Był on niemal dwukrotnie młodszy od 44-letniego Sienkiewicza, miał zaledwie 23 lata. Nie był to jednak jedyny powód animozji ze strony pisarza. „Chcą mi tu dać towarzysza: Jasia Tyszkiewicza, którego ja nie bardzo chcę, bo jest dość głupi, papinkowaty i elegancik. Nie uważałbym zresztą na to wszystko. Ojciec przez przyjaźń dla p. Jana bardzo go protegował, więc prawie się już zgodziłem, gdy tymczasem dowiedziałem się o jakichś misteriach wiedeńskich, w których jest winien lub nie winien, ale które są tego rodzaju, że nie mogę Cię ani nawet w najogólniejszy sposób objaśnić. Skwapliwość, z jaką rodzina wyprawia go w kosztowną podróż (i ostatecznie niebezpieczną), jest mi obecnie podejrzana, jak również i to, że on w czasie roku uniwersyteckiego wyjechał z Wiednia. – Ta chęć zrehabilitowania smarkacza przez moje towarzystwo gniewa mnie. Nie wiedząc o ile jest winien – nie mogę odmówić wprost – przy czym muszę mieć wzgląd i na starą przyjaźń p. Jana z ojcem, ale napisałem list, w którym oświadczam, że w danym razie mogę wcale nie być w Egipcie, że nie obowiązuję się nigdzie czekać na młodzieńca etc. Spytałem też, czy mają, choć przybliżone pojęcie, jakimi niebezpieczeństwami i kosztami grozi podróż do Afryki – i przedstawiłem rzecz jasno”.

Z powyższego fragmentu wynika, że Sienkiewicz nie chciał brać odpowiedzialności za Tyszkiewicza i za wszelką cenę starał się go odwieść od pomysłu wyprawy. Zdania nie zmienił nawet wtedy, gdy okazało się, że owe „misteria wiedeńskie” były tylko nieporozumieniem. 

Jak jednak pokazują listy pozostawione przez Tyszkiewicza, dalsze, wzajemne relacje były całkiem dobre, a z czasem przeobraziły się nawet w przyjaźń. Płaszczyzną porozumienia stały się zbieżne zainteresowania: literatura, malarstwo, polityka. 

Tyszkiewicz, w przeciwieństwie do pisarza, od początku wyrażał się o nim z dużym szacunkiem, co na pewno znacznie ułatwiało sprawę. Jeszcze w Neapolu, skąd obaj wkrótce odpłynęli do Ismailii, młodzieniec dostrzegł w Sienkiewiczu wartościowego kompana. „Jego towarzystwo jest nadzwyczaj miłe. Tyle ciekawych rzeczy opowiada i tak ładnie opowiada! Często mówimy o naszej podróży – w drodze przyrzekł mi dać różne książki do czytania, o krajach, przez które przejeżdżać będziemy, m.in. historię Egiptu”.

Z dalszej korespondencji wynika też, że obaj wzajemnie się o siebie troszczyli. Tyszkiewicz np. niepokoił się o Sienkiewicza, gdy, tuż po przybyciu do Egiptu, pisarz zachorował na gardło. „Zastałem Sienkiewicza nie dobrze. Poczciwy Karol Załuski sprowadził mu jednego i drugiego doktora, którzy skonstatowali wrzód w gardle i chcieli się brać do noża. Na szczęście, nim się wzięli do operacyi, sam pękł... Biedny Sienkiewicz bardzo przez 2 dni przecierpiał, nic nie mógł mówić ani połykać, przyznał mi się nawet, że był chwilę w strachu, tak go zaczęło dusić przed pęknięciem wrzodu”.

W listach Tyszkiewicza do najbliższych można odnaleźć fragmenty wskazujące, że Sienkiewicz nie był przygotowany do wyprawy perfekcyjnie. Trudno się jednak dziwić, biorąc pod uwagę nieprzewidywalność tego kontynentu. Dotarłszy do Egiptu, młody hrabia zrezygnował początkowo z dalszej drogi. „Sienkiewicz, wybierając tę porę roku na swoją podróż, chciał mieć pod równikiem porę suchą, pogodną, tj. lato. Tymczasem omylił się; dowiedzieliśmy się tutaj, że teraz jest właśnie pora dżdżysta, boi saison des fievre, przedtem nie mówiąc o tem, że się podróż staje trudniejszą z powodu błota, traci się całą przyjemność i nie poznaje się nawet właściwego charakteru Afryki ani jej mieszkańców. Sienkiewicz więc sam bardzo mi odradzał dalszą z nim podróż…”.

Zwłaszcza ostatnie zdanie z listu Tyszkiewicza daje do myślenia. Najwyraźniej pisarz wciąż nie był przekonany do jego towarzystwa, a być może chodziło również o zdrowie młodego, niedoświadczonego panicza, dla którego pierwszy atak egzotycznej choroby mógł skończyć się tragicznie. Tak czy inaczej, młody hrabia ostatecznie zdecydował się ruszyć w dalszą drogę. Przekonała go być może niezłomna postawa samego Sienkiewicza. W przytaczanym wcześniej liście wyraża on nawet podziw dla pisarza za jego wytrwałość w dążeniu do celu. Znajduje jednakowoż uzasadnienie takiej postawy. Znamiennym jest, że wskazuje przy tym na czynnik finansowy. „Żal mi najbardziej towarzystwa Sienkiewicza, który nie daje się zrazić porą dżdżystą i jedzie, chociaż bardzo mu te deszcze nie na rękę. Starałem się go namówić do odłożenia wyprawy, na przeczekanie zimy, ale on utrzymuje, że musi jechać malgre tout; zdaje mi się, że głównie z obawy, aby mu potem kapitałów nie zabrakło”.

Kąśliwą uwagę hrabiego wydają się w pełni potwierdzać słowa samego pisarza, który jeszcze przed rozpoczęciem wyprawy narzekał na jej finansowy aspekt. „Gdybym miał tyle pieniędzy, ile poleceń, przeszedłbym Afrykę od północy na południe” – wspominał w liście do szwagierki Jadwigi Janczewskiej.

Wspólna fotografia, zachowana w zbiorach Muzeum Narodowego w Kielcach, dowodzi, że Sienkiewicz i Tyszkiewicz utrzymywali kontakt nawet wiele lat po podróży.   

 

Oprac. Łukasz Wojtczak



Bibliografia

 

Sienkiewicz H., Listy, t. II, cz. II, oprac. M. Bokszczanin, Warszawa 1996.

Sienkiewicz H., Listy, t. IV, cz. I, oprac. M. Bokszczanin, Warszawa 2008.

Sienkiewicz H., Listy, t. V, cz. II, oprac. M. Bokszczanin, Warszawa 2009.

Sienkiewicz H., Listy z Afryki, Warszawa 1949.

Szczublewski J., Sienkiewicz. Żywot pisarza, Warszawa 2006.

Świętochowski A., Liberum veto, „Prawda” 1882, nr 4, s. 46.

Tyszkiewicz J., Listy z Zanzibaru 1891, Troki 2010.

Żabski T., Sienkiewicz, Wrocław 1998.

Powrót