Morze po zachodzie słońca (Rozewie)

Stefan Filipkiewicz Morze po zachodzie słońca (Rozewie)
Stefan Filipkiewicz (1879–1944)

Polska, ok. 1926
olej, płótno
60 x 80,5 cm
MNKi/M/1327

 

Gdy po odzyskaniu niepodległości Polska uzyskała dostęp do morza, co symbolicznie potwierdziły zaślubiny z Bałtykiem w Pucku 10 lutego 1920 roku, rozpoczął się etap intensywnego popularyzowania tematyki morskiej zarówno w publicystyce i literaturze, jak również filmie oraz sztukach plastycznych. Morze przyciągało nie tylko letników, ale także twórców, którzy szukali w nim inspiracji. Jednocześnie wielu z nich traktowało te wyjazdy nie tylko jako zaspokojenie pewnych estetycznych potrzeb i źródło nowych doznań, ale wręcz jako swój patriotyczny obowiązek. Na początku lat 20. XX stulecia wybrzeże stało się prawie tak popularne i modne jak Tatry w 2. poł. XIX wieku. Wielu malarzy nie tylko tu przybywało, ale nawet nabywało nieruchomości w malowniczych zakątkach. Niewątpliwie należał do nich przylądek Rozewie i jego okolice. To tu, koło latarni morskiej, w 1920 roku zakupił ziemię malarz Włodzimierz Nałęcz, który na skraju Lisiego Jaru wybudował willę „Nałęczówkę”, a na najbliższej plaży pracownię, w której do 1939 roku prowadził letnie lekcje malarstwa marynistycznego. W pobliskiej Wielkiej Wsi (obecnym Władysławowie) inny malarz Franciszek Szwoch wybudował dom letniskowy wraz z pracownią, w której organizował plenery. Nadmorskie tereny okazały się niezwykle atrakcyjne również dla twórców wywodzących się z krakowskiego środowiska artystycznego. Jako jedni z pierwszych nad Bałtykiem pojawili się Julian Fałat i Henryk Uziembło, którzy uczestniczyli w uroczystości w Pucku, utrwalając to historyczne wydarzenie w swoich pracach. Potem przybywali inni, wśród nich rozmiłowani w pejzażu uczniowie Jana Stanisławskiego – Stanisław Kamocki, Stanisław Czajkowski, Henryk Szczygliński i Iwan Trusz. Wrażliwość nie pozwalała im przejść obojętnie wobec piękna morza, które z wielkim zapałem przedstawiali na swych płótnach. Nad Bałtykiem musieli zmierzyć się z wymogami, jakie stawiał przed nimi inny niż nad Morzem Śródziemnym klimat, barwa światła, wody i nieba. Jednak w pełnych patriotycznych uniesień po odzyskaniu niepodległości latach malowanie polskiego wybrzeża stało się dla artystów nie tylko artystycznym wyzwaniem, ale również obywatelskim zobowiązaniem. Zapewne poczuwał się do niego także Stefan Filipkiewicz, jeden z najzdolniejszych uczniów Stanisławskiego i zagorzały patriota, który w latach 1914–1917 służył w Legionach i był autorem projektu mundurów oraz tarcz legionowych, a później, w czasie II wojny światowej działał w konspiracji, co zresztą przypłacił życiem. Czy przy wyborze ulubionego miejsca na polskim wybrzeżu, miał dla niego znaczenie fakt, że kilkanaście lat wcześniej wielokrotnie bywał na Rozewiu i pracował tu inny wybitny polski twórca, Stefan Żeromski, który dla wielu mu współczesnych był uosobieniem patriotyzmu? W roku 1933 nazwano nawet jego imieniem latarnię morską na przylądku. A może najważniejsze było dla Filipkiewicza kryterium malowniczości, która wyróżniała ten najdalej wysunięty na północ zakątek Nowej Polski. Wysoki klif przybliżał go nieco do dobrze znanych artyście krajobrazów górskich. Filipkiewicz od początku lat 30. zaczął bywać tu regularnie, mimo iż znany był ze swego upodobania do gór i zasłynął licznymi, malowanymi nieustająco od końca XIX wieku, pejzażami o tematyce górskiej, najczęściej tatrzańskiej. Dwa z nich znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego w Kielcach. Obok nich w kieleckiej kolekcji jest również pejzaż morski. To jeden z wcześniejszych obrazów Filipkiewicza o tej tematyce. Większość z nich powstawała w latach 30. aż do wybuchu II wojny światowej. Ten jednak artysta namalował przed 1926 rokiem. Można to stwierdzić z całą pewnością, mimo że data nie pojawia się na obrazie. Był on jednak wystawiany w Poznaniu właśnie w tym roku. 

Nadmorskie pejzaże Filipkiewicza powstawały w pełni lata lub wczesną jesienią, kiedy to malarz odwiedzał wybrzeże. Jak na prawdziwego pejzażystę przystało, malował tylko w plenerze, aby osiągnąć maksymalny obiektywizm. Rozstawiał sztalugi na wysokim klifie porośniętym bujną roślinnością – żarnowcami i nadmorskimi trawami, a także splątanymi krzewami i okazałymi bukami i sosnami. W dole rozpościerało się bezkresne morze. Można sobie wyobrazić, jak niezwykłe było to dla niego przeżycie.

Stefan Filipkiewicz na klifie

 

Stefan Filipkiewicz na klifie Rozewia , 1938 r. , Narodowe Archiwum Cyfrowe

Inny malarz, równolatek Filipkiewicza, Władysław Jarocki, który podczas swoich pobytów nad Bałtykiem zatrzymywał się na Rozewiu w domku latarnika oraz u miejscowych rybaków, tak pisał w swych wspomnieniach o procesie twórczym na szczycie klifu: „Widok z wysokiego brzegu mieliśmy wspaniały, szczególnie zachody słońca bardzo malownicze i za każdym razem inne”. Jednakże pogoda nie zawsze była łaskawa, bo jak dalej pisał malarz, często pojawiała się przeszkoda: „wiatry i to zimne pędziły z otwartego morza bez przerwy wzdłuż plaży tumany piasku. Aby utrzymać sztalugę i obraz trzeba było staczać z tym żywiołem ciągle ciężkie walki. Paletę z nałożonymi farbami i płótno pokryte świeżą farbą ten piekielny wicher zalepiał warstwą piasku. Malowanie w tych warunkach było męką”.  Filipkiewiczowi zdawało się to jednak nie przeszkadzać, skoro wciąż na nowo odwiedzał Rozewie. Na większości znanych obrazów nadmorskiego cyklu stromy brzeg ukazany jest po skosie z prawej, bądź lewej części kompozycji tak jak w kieleckim obrazie. Na pozostałej części płótna króluje morze i pokryte najczęściej skłębionymi chmurami niebo. Plaża zazwyczaj pozostaje niewidoczna, choć czasami zarys brzegu wije się falistą linią wzdłuż klifu. Prawie nigdy nie pojawia się sztafaż, co zresztą jest charakterystyczne zarówno dla pejzaży Filipkiewicza, jak i innych uczniów Stanisławskiego. 

Tak jest również w przypadku obrazu z kieleckich zbiorów. Na pierwszym planie po lewej stronie widoczny jest wysoki, spadzisty brzeg schodzący diagonalnie ku tafli morza po stronie prawej. Teren ten porośnięty jest kępami zaznaczonych szkicowo niskich zarośli, których zieleń odbija się od brązowo-ceglastego osypiska. Skarpa dochodzi do wąskiej plaży widocznej u dołu. Wypełniające drugą część obrazu morze mieni się wieloma odcieniami błękitu i szarości, po których ślizgają się oranżowe i różowawe refleksy. Nad wysokim horyzontem kłębią się rozświetlone w niektórych partiach obłoki w kolorze morza. Słońce już zaszło (o czym informują również nalepki z odręcznymi napisami na odwrociu: Stefan Filipkiewicz / Po zachodzie słońca. / oraz Morze po [zachodzie] sł. Zapewne stało się to niezauważalnie dla obserwatorów, bo nie pozwoliły na to chmury, ale wciąż jeszcze na oczach widza odbywa się spektakl świetlny. Dopływające do brzegu fale zamieniają się w białą pianę zaznaczoną szybkimi pociągnięciami pędzla. Farba zarówno w partii pokrytego roślinnością klifu, jak i rozjaśnionego szarego morza nakładana jest impastowo. Pozornie na obrazie nic się nie dzieje, ale zarówno sposób malowania, jak i diagonalny układ kompozycji sprawiają, że jest on dynamiczny. 

W tytule obrazu, zakupionego w 1970 roku od prywatnego kolekcjonera z Krakowa, pojawia się co prawda nazwa Rozewie, ale możliwe, że to przedstawienie pobliskiego klifu w Jastrzębiej Górze, oddalonej kilka kilometrów na zachód, gdyż na odwrociu płótna widnieje jeszcze jedna nalepka, a na niej napis: St. Filipkiewicz / Jastrzębia Góra / ...(?). Niewykluczone, że wykonał go sam autor. Z całą pewnością natomiast naniósł w prawym dolnym rogu płótna swą sygnaturę: Stefan Filipkiewicz. 

 Stefan Filipkiewicz,

Stefan Filipkiewicz, Widok na Rozewie, ok. 1930 r., olej, płótno, własność Muzeum Narodowego w Krakowie

Filipkiewicz prezentował pejzaże bałtyckie na wystawach indywidualnych i zbiorowych, w tym na Wystawie Morskiej zorganizowanej w 1938 roku w krakowskim Pałacu Sztuki, spotykając się wszędzie z przychylną oceną krytyki. 

Oprac. Magdalena Silwanowicz

 

Bibliografia

Drozdowska-Kubań Z., Morze w twórczości malarzy polskich XIX i XX w., Gdańsk 1959.

Fabijańska-Przybytko K., Morze w malarstwie polskim XVII–XX w., Gdańsk 1978.

Kozicki W., Stefan Filipkiewicz, „Sztuki Piękne”1926/1927, R. 3, nr 3, s. 92–96.

Morze w obrazach artystów polskich XX wieku [katalog wystawyMuzeum Narodowym w Gdańsku], red. M. Paszylka, Gdańsk 2001.

Nadmorskie ścieżki uczniów Stanisławskiego [katalog wystawyCentralnym Muzeum Morskim w Gdańsku], red. M. Jankiewicz-Brzostowska, Gdańsk 2007

 

Powrót