Obiekt tygodnia
Jesienny pejzaż z powozami
Jesienny pejzaż z powozami
Alfred Wierusz-Kowalski (1849–1915)
ok. 1900
olej, płótno|
34 x 52 cm (w ramie: 49 x 67 x 7 cm)
sygn. l.d.r. A. Wierusz Kowalski
W zbiorach malarstwa Muzeum Narodowego w Kielcach znajduje się tylko jeden obraz Alfreda Wierusza-Kowalskiego – artysty, którego dzieła są dziś znane, popularne i poszukiwane na rynku sztuki. Tak było właściwie od samego początku jego twórczej drogi. Tematyka, jaką podejmował, brawurowe podejście do tematu oraz znakomity warsztat malarski przysparzały mu licznych wielbicieli, a co za tym idzie szerokie grono odbiorców jego obrazów, zarówno w Polsce, jak i za granicą – praktycznie w całej Europie i Stanach Zjednoczonych.
Wierusz-Kowalski urodził się w 1849 roku w Suwałkach, prowincjonalnym wtedy mieście, nie bardzo zainteresowanym sztuką, w którym po latach powstało jednak muzeum z największą obecnie w Polsce kolekcją dzieł wybitnego krajana. Jako szesnastoletni młodzian Alfred przeprowadził się wraz z rodzicami do Kalisza, gdzie po wstąpieniu w progi Męskiego Gimnazjum Filologicznego po raz pierwszy zetknął się z profesjonalnym nauczycielem rysunku – miejscowym artystą Stanisławem Barcikowskim. Lekcje z nim okazały się dla młodzieńca na tyle atrakcyjne, że po ukończeniu szkoły w roku 1868 wyjechał on do Warszawy, by zostać studentem tzw. Klasy Rysunkowej Wojciecha Gersona, instytucji utworzonej trzy lata wcześniej w miejsce dawnej Szkoły Sztuk Pięknych, zlikwidowanej przez Rosjan w ramach represji popowstańczych. Jego nauczycielem był tam między innymi szeroko reprezentowany w kieleckiej galerii i związany przez lata z Kielcami Rafał Hadziewicz. Późniejsza droga artystyczna Wierusza-Kowalskiego nie była oczywista, bo na miejsce dalszej edukacji wybrał mało popularne w tamtych czasach Drezno, potem odbył podróż do Pragi, aż wreszcie znalazł się w mekce polskich artystów, którą było w tamtych czasach Monachium. W 1873 roku zapisał się na tamtejszą akademię do klasy Alexandra Wagnera. Przez chwilę pracował również w atelier Józefa Brandta. To zapewne twórczość tych dwóch niewiele starszych, ale dużo bardziej doświadczonych malarzy, była dla młodego adepta sztuki inspiracją i wzorem. Obydwaj tworzyli efektowne, mocno rozbudowane sceny z udziałem świetnie uchwyconych w ruchu koni. Wkrótce konie, obok wilków, stały się także wizytówką twórczości Wierusza-Kowalskiego. Malował rodzajowe obrazy osadzone w melancholijnym rodzimym krajobrazie, co zgodne było z ideą tak wówczas modnego i charakterystycznego dla monachijczyków „stimmungu”, o którym Aleksander Gierymski powiedział: „Stimmung to jest robienie obrazu z uczucia i pamięci”. Te nastrojowe sceny rodzajowe na tle jesiennego lub zimowego pejzażu cieszyły się wielkim uznaniem. Zagraniczną klientelę zachwycała egzotyka przedstawianych epizodów – wyjazdów i powrotów z polowań i jarmarków, wesołych kuligów, weselnych orszaków czy też przedstawień z wilkami. W rodakach natomiast koiły one tęsknotę za krajem i rozpalały patriotyczne uczucia. Choć malarz, żyjąc na co dzień w Monachium, był daleko od malowniczych polskich pół, łąk, lasów, ugorów, wiosek i małych miasteczek, to jednak wychowany blisko natury i na nią wrażliwy, potrafił realistycznie i precyzyjnie przenieś na płótno odległe wspomnienia podsycane regularnymi wizytami na ojczystej ziemi. Posiłkował się też fotografiami i zbiorem rekwizytów kupowanych na polskich wsiach. Tworzył sceny starannie reżyserowane i kadrowane, a każda jego kompozycja była zrównoważona i przemyślana, mimo że sprawiała wrażenie spontanicznej i zupełnie przypadkowo uchwyconej. Niestety, w okresie największego zainteresowania jego obrazami artysta, chcąc sprostać rosnącemu popytowi, często powtarzał te same tematy i motywy. Malował je szybko, co wpływało niekiedy na znaczne obniżenie poziomu artystycznego.
Obraz ze zbiorów Muzeum Narodowego w Kielcach może się jednak podobać. Choć niewielkich rozmiarów i bardziej kameralny niż najczęściej wychodzące spod pędzla malarza rozbudowane przedstawienia, to jednak jest skomponowany jak większość z nich. W centrum kompozycji na pierwszym planie widoczna jest kryta dorożka ciągnięta z mozołem przez dwa konie o różnym umaszczeniu – siwego bliżej widza i kasztanowego w głębi. Jak zawsze u Wierusza-Kowalskiego są one namalowane w mistrzowski sposób wynikający z gruntownej znajomości anatomii tych zwierząt. Ich kopyta grzęzną w błotnistej drodze, którą w pewnej odległości w tym samym kierunku podąża kolejny, szkicowo nakreślony, powóz ciągnięty przez dwa kasztanki. Czarna buda pojazdu na pierwszym planie jest zaciągnięta, aby osłaniać niewidocznych, schowanych w jego czeluściach podróżnych przed uciążliwym chłodem i zapewne nieprzyjemną mżawką spadającą z ciężkich wiszących nisko chmur. Zziębniętego dorożkarza siedzącego na koźle chroni tylko naciągnięta na oczy czapka z daszkiem, dwurzędowy szynel z postawionym kołnierzem i okrywająca kolana derka. Wóz przemierza płaski wyludniony nieprzyjazny teren z pozbawionymi liści brzozami w pewnym oddaleniu od drogi i ciemnym pasmem lasu na horyzoncie.
Pozornie wydaje się, że w scenie stworzonej przez Wierusza-Kowalskiego nie ma nic interesującego. To nie paradny powóz, który przemierza atrakcyjną krajobrazowo krainę, przewożąc ubranych w wyrafinowane stroje pasażerów. To zwykły stary wóz poruszający się błotnistym traktem przez nieciekawą okolicę. A jednak obraz przyciąga wzrok.
Malarz, jak to miał w zwyczaju, operował tu szybkimi, pewnymi pociągnięciami pędzla, a głębokie koleiny błotnistej drogi zaakcentował impastami. W ten sam sposób podkreślił wiszące nad ziemią ciężkie ołowiane chmury, przez które gdzieś poza kadrem obrazu przebija ostre światło, odbijające się blikami w elementach wozu, na końskich grzbietach i w błotnistej mazi na drodze. Mimo tych przebłysków płótno cechuje oszczędna zharmonizowana paleta barwna charakterystyczna dla późnej jesieni. Kolory są zgaszone, tak że na pierwszy rzut oka obraz wydaje się wręcz monochromatyczny. Dowodzi to wielkiego wyczucia kolorystycznego artysty i jego malarskiego kunsztu. Podkreśla też melancholijność i nastrojowość zgodną z duchem czasów, w których dzieło powstawało. Malarz zastosował tu również inny charakterystyczny dla swoich obrazów zabieg. Aby podkreślić głębię przedstawienia, powóz na dalszym planie umieścił diagonalnie w stosunku do pierwszoplanowego.
Dzięki wszystkim podjętym przez Alfreda Wierusza-Kowalskiego środkom artystycznym powstało dzieło, które cieszy oko widza i pozwala mu na chwilę znaleźć się w nostalgicznym świecie, który dawno przeminął.
Oprac. Magdalena Silwanowicz
Bibliografia
Alfred Wierusz-Kowalski 1849–1915. Katalog wystawy w Muzeum Ziemi Suwalskiej w Suwałkach, oprac. J. Zielińska, Łódź 1974.
Ptaszyńska E., Alfred Wierusz-Kowalski 1849–1915, Warszawa 2011.
Ptaszyńska E., Wierusz-Kowalski. Malarstwo, Olszanica 2024.