O Hadziewiczu

Rafał Hadziewicz AutoportretRAFAŁ HADZIEWICZ (1803-1886) Data i miejsce urodzenia artysty długo pozostawały przedmiotem dyskusji badaczy. Sam też Hadziewicz nie ułatwiał zadania biografom czy historykom sztuki: rozbudowane sygnatury, którymi opatrzone są liczne obrazy czy rysunki, gdzie przy dacie pojawiają się też lata życia artysty, dostarczają sprzecznych informacji. Niewiele jest też wiadomości dotyczących jego dzieciństwa. We wczesnych latach ujawniły się ponoć talent i wrażliwość, które skierowały go na drogę artystycznej kariery. W wieku dziesięciu lat mały Rafał rozpoczął naukę w szkole im. Zamoyskich w Szczebrzeszynie. Kończył ja z bagażem klasycznego wykształcenia, a w październiku 1822 roku rozpoczął studia na Wydziale Sztuk Pięknych Królewskiego Uniwersytetu Warszawskiego.

Niemal od początku akademickiej edukacji, wyróżniał się Hadziewicz talentem i pilnością, które zostały zauważone i docenione. Każdy etap kształcenia dawał możliwość skonfrontowania talentu z talentem kolegów oraz, co niezmiernie ważne, także z talentem nauczycieli. Te zaczerpnięte jeszcze ze starożytnych wzorów relacje mistrz i uczeń, obejmujące nie tylko codzienne spotkania doskonalące warsztat uczniów, akcentowane były przez wspólne wystawy młodych adeptów sztuki i ich mentorów. Przez naznaczony codzienną pracą trud, przez zdobywanie kolejnych stopni wtajemniczenia, doszedł Hadziewicz do poziomu, który zwrócił uwagę i uznanie nauczycieli. Gdy w trzecim roku nauki złożył podanie o przydzielenie mu stypendium, dzięki pozytywnej opinii tyczącej nie tylko talentu, ale i pilności, otrzymał je, co pozwoliło mu utrzymać się w Warszawie przez kolejne lata nauki. W 1829 roku prosi o stypendium zagraniczne dla wydoskonalenia się w sztuce i wyjeżdża z bagażem własnych doświadczeń, wyposażony we wrażliwość i nie mniejszą ciekawość, żądny spotkania z wielką sztuką. Pierwsze kroki kieruje do galerii, by tam studiować dzieła dawnych mistrzów i do pracowni współczesnych, by tam szlifować swój talent, konfrontować go ze swoimi rówieśnikami, wszystkimi, którzy jak on, ruszyli w wielki świat, aby nasycić się pięknem. Z młodzieńczych zachwytów i podziwów budował Hadziewicz coraz to doskonalszy warsztat, oparty o klasyczne wzory. Po części zostały mu one narzucone, po części jednak mogły wynikać z jego osobistych zainteresowań i estetycznej wrażliwości. Całe też twórcze życie, artysta pracowicie i z namaszczeniem rozwijał swój talent, wykonując niezliczone ilości szkiców, jakby obawiał się dać odpocząć rękom, by nie zapomniały kreślenia kształtów, budowania brył, odtwarzania fizjonomii, kreowania wzniosłych scen oraz pełnych piękna i emocji ludzkich twarzy.

Drogę Hadziewicza „w świecie” można odtworzyć na podstawie zachowanych szkiców i studiów rysunkowych, prac malowanych tuszem, akwarelą, wreszcie studiów olejnych wykonywanych na podstawie dzieł wybranych mistrzów oraz ich kopii; pomocą służą nam także notatki towarzyszące rysunkom. Wszystkie te materiały pokazują, co artysta wybierał z nadzwyczaj bogatej oferty, co go zachwycało, czym karmił swój talent. Przez Drezno, gdzie przebywał 37 tygodni, udał się do Paryża. Obecność w galeriach Luwru potwierdzają szkice, niestety bardzo nieliczne. Po rocznym pobycie w Paryżu, w 1831 roku wyjeżdża Hadziewicz do Włoch, a jego itinerarium można odtworzyć, analizując szkice. Skalista przełęcz w Alpach, Łuk tryumfalny w Susa (Piemont), Zabudowania na wzgórzu Lanslebourg-Mont-Canis powstały w drodze do Wiecznego Miasta. Ponad sto rysunków znajdujących się w szkicownikach oraz na pojedynczych kartach, kilkanaście studiów olejnych, określa miejsca, do których peregrynował, ale też tworzy obraz artystycznych fascynacji. Część szkiców opatrzonych jest autorskimi notatkami, podającymi tytuły prac stanowiących pierwowzory, ich autorów, czy miejsca, gdzie się znajdowały. Jednym z ważniejszych miejsc, do których trafia po przyjeździe do Rzymu, jest z pewnością pracownia Bertela Thorvaldsena przy Piazza Barberini. Gromadzili się tam nie tylko artyści, czy pragnący pobierać nauki młodzi adepci sztuki; pomiędzy gigantycznymi posągami przewijały się tłumy gapiów, spacerowiczów, żądnych artystycznych doznań ciekawskich – można powiedzieć, że miejsca te pełniły rolę galerii sztuki współczesnej. W muzeach gromadzono przeszłość, w pracowniach podziwiano teraźniejszość. Atelier duńskiego mistrza odwiedzali nawet papieże i królowie. Hadziewicz przemierzył galerie watykańskie, muzea Kapitolu, kościoły i pałace Wiecznego Miasta, dotarł do Neapolu.

Po powrocie do ojczyzny, po zmaianach i represjach popowstaniowych (powstanie listopadowe), mając świadomość tego, iż podjęcie pracy w stolicy Królestwa Polskiego po zamknięciu Uniwersytetu Warszawskiego będzie raczej niemożliwe, artysta wybrał na miejsce zamieszkania Kraków, żywiąc nadzieję na zatrudnienie zgodne z wykształceniem i ambicjami. Nawiązał tu liczne kontakty i przyjaźnie; w roku 1835 poślubił Anastazję z Głowackich, siostrę malarza Jana Nepomucena. Cztery lata spędzone w Krakowie, przerwane krótkim, ale niezwykle owocnym pobytem w Medyce zaowocowały pracami przesiąkniętymi romantycznym duchem kultu narodowej przeszłości, ukazującymi ważne miejsca historyczne i zabytki sztuki Ale nie tylko. To właśnie w Krakowie powstają jedne z pierwszych obrazów religijnych – zyskuje prestiżowe zamówienia do Bazyliki Mariackiej (Św. Walenty) i Katedry na Wawelu (Św. Joachim, św. Anna i Maria). Od tego czasu tematyka sakralna zaczyna dominować w twórczości artysty.

W 1837 roku Hadziewicz został powołany, w zastępstwie za Józefa Brodowskiego, na stanowisko prowadzącego zajęcia rysunku i malarstwa w krakowskiej Szkole Rysunku i Malarstwa, natomiast w lipcu 1839 roku otrzymał nakaz rezydenta rosyjskiego w Krakowie, aby niezwłocznie udał się do Moskwy i objął obowiązki profesora malarstwa na tamtejszym uniwersytecie. Czas spędzony w Moskwie sam artysta określa jako mało twórczy. Maluje niewiele, a praca nauczyciela rysunku na wydziale matematycznym nie przynosiła mu satysfakcji. W istocie niewiele zachowało się dzieł z tego czasu; można jednak przypuszczać, że to, co malował na zamówienie, pozostało w Rosji. Po powrocie do Warszawy rozpoczyna się bodaj najpłodniejszy okres w twórczości artysty. Pojawiają się coraz to nowe zamówienia płynące z kościołów rozproszonych po większych i mniejszych miastach Królestwa. Maluje też znaczną liczbę portretów; aż do lat 60. malarstwo religijne oraz portret to główne nurty jego twórczości. W drugiej połowie lat 60. portret schodzi powoli na margines twórczości artysty. Maluje co prawda wizerunki członków rodziny, niemniej zdecydowanie zaczyna dominować malarstwo sakralne. Wiązało się to zapewne z popularnością, jaką zyskiwał, a co za tym idzie, z rosnącą z liczbą zamówień. Po przyjeździe do Warszawy Hadziewicz rozpoczął też pracę pedagogiczną jako profesor rysunku i malarstwa figuralnego. Wpajał swym uczniom pokorę, powtarzając do znudzenia zdanie, które w niejednym z nich rodziło zapewne bunt – Wobec Rafaela czymże jesteśmy, Pigmeje.

W 1871 roku, w wieku 68 lat odszedł na emeryturę, pozostał jednak do końca życia aktywny na polu sztuki, zachowując swoją warszawską pracownię, wciąż też tworzy liczne obrazy religijne za zamówienie Kościoła. Należy w tym miejscu skorygować pojawiające się w literaturze i popularnych opracowaniach stwierdzenie, że po przejściu na emeryturę zamieszkał w Kielcach. Jego związki rodzinne z miastem sprawiały, że często tu bywał, natomiast, jak wskazują opisowe sygnatury na wielu późnych dziełach, głównym miejscem jego zamieszkania pozostawała Warszawa; do jego warszawskiej pracowni przyjeżdżali też zamawiający obrazy.

Za ostatnie dzieło, uważany jest, nieistniejący dziś i znany jedynie z reprodukcji, obraz Wieczerza Pańska, przeznaczony do kościoła św. Krzyża w Warszawie. Artysta zmarł w Kielcach 7 września 1886 roku.

Czy był tylko naśladowcą? Czy miał odwagę pójść własną drogą? Można zaryzykować twierdzenie, że w przypadku Hadziewicza obie te kwestie nie stoją w sprzeczności. Twórczość artysty cechowało dążenie do ideału, który według jego najgłębszego przekonania, przed wiekami został już określony, stąd też jego własna artystyczna droga była podążaniem wytyczonymi szlakami.

 

Na podstawie eseju wstępnego do katalogu Rałała Hadziewicza twórcze życie. 

 

Powrót

 

Więcej o: Autoportret w czerwonej czapeczce