Morskie Oko (Tatry)

Morskie Oko, Jan Nepomucen GłowackiMorskie Oko (Tatry)
Jan Nepomucen Głowacki
Polska, 1837–1840 (?)
olej, płótno
90 x 112 cm

 

Czarne, spokojne patrzy Morskie Oko

Góry go (!) w koło obsiadły;

A na gór szczytach, daleko, wysoko,

Deszczowe chmury opadły.

(Teofil Lenartowicz, Strzelec, 1843)

 

Powyższa strofa to jedno z pierwszych przedstawień Morskiego Oka w polskiej poezji. Kilka lat wcześniej, zanim powstał wiersz, namalowano obraz ukazujący to niezwykłe miejsce. Jego autorem był Jan Nepomucen Głowacki. Ten imponujący pejzaż można podziwiać w kieleckiej galerii.

Głowackiego uważa się za twórcę pierwszej polskiej szkoły malarstwa pejzażowego.  Choć malował również portrety, obrazy o tematyce religijnej i mitologicznej, to jednak pejzaż był dziedziną, w której mógł najpełniej się realizować. Swoją artystyczną edukację Głowacki rozpoczął w Krakowie, gdzie studiował w latach 1819–1825 w Akademii Sztuk Pięknych. Później, wzorem wielu ówczesnych adeptów sztuki, wyjechał szlifować swoje umiejętności do Pragi, Paryża, Wiednia i Rzymu.  Przebywając w Wiedniu i Rzymie, wielokrotnie odwiedzał najwyższe góry Europy, w tym położony w Alpach Salzburg. Czy to wtedy narodziła się jego miłość do wysokogórskich krajobrazów? Czy może już wcześniej jego romantyczna natura skłaniała się ku dzikim górskim ostępom, które miał okazję oglądać, podróżując jako młody chłopak w nie bardzo przecież odległe od rodzinnego Krakowa góry?

Faktem jest, że gdy na stałe wrócił do kraju, znaczną część swego czasu spędzał w Tatrach – będących namiastką potężnych Alp. Był pierwszym malarzem, który malował najwyższe polskie góry. Co ciekawe, studia i szkice do krajobrazów wykonywał, w odróżnieniu od wielu współczesnych mu artystów, w plenerze. Tak zalecał jego wiedeński nauczyciel malarstwa Franz Steinfeld, który prowadził swoich uczniów w góry, by tam szkicować krajobrazy. Następnie w zaciszu pracowni zgodnie z obowiązującą praktyką warsztatową, szkice były przenoszone na przygotowane płótna, często na tyle dużych rozmiarów, że niepodobna byłoby zabrać je ze sobą na górską wędrówkę.  Głowacki miał w Tatrach swoje ulubione miejsca. Często powracał do Doliny Kościeliskiej, u jej wylotu w góralskiej karczmie zaaranżował prowizoryczną pracownię, do której znosił z wycieczek szkice, ale także impresje i inspiracje będące bazą jego późniejszych kompozycji. W porównaniu do prac swych następców – licznych pejzażystów, jego powstające w pracowni obrazy są, co wydaje się oczywiste, dużo bardziej dopracowane. Malował gładko, starannie wykańczając powierzchnię obrazów, drobiazgowo rejestrując szczegóły i dbając o ich realistyczne podkreślenie.

Jedne z piękniejszych górskich pejzaży Głowackiego opiewają uroki Morskiego Oka. To największe tatrzańskie jezioro, położone na wysokości 1350 metrów po północnej stronie Tatr Wysokich, jest jednocześnie chyba najbardziej malowniczym, a przez to najbardziej znanym – niemal każdy malarz Tatr uwieczniał je na swoich płótnach. Obok Głowackiego – Walery Eljasz-Radzikowski, Stanisław Witkiewicz, Leon Wyczółkowski, Aleksander Mroczkowski, Władysław Ślewiński, Witkacy i Stanisław Gałek. Obecnie dostęp do Morskiego Oka jest stosunkowo łatwy, dlatego codziennie ściągają tam, niezależnie od pory roku, tłumy turystów chcących na własne oczy przekonać się o magii tego miejsca. W początkach XIX stulecia było jednak inaczej. Zakopane było wtedy jedną z wielu podgórskich wiosek, stan dróg na Podhalu pozostawiał wiele do życzenia, więc tylko najbardziej zagorzali wielbiciele górskich wędrówek mogli dostać się do tego stawu w centrum górzystej krainy. Jednym z nich był Jan Nepomucen Głowacki. W polskich zbiorach muzealnych są trzy obrazy, na których z wielkim pietyzmem przedstawił on górskie jezioro. Jednym z nich jest dzieło kieleckie. W centrum kompozycji widoczny jest tatrzański staw o ciemnych spokojnych błękitno-zielonkawych wodach. Otaczają go, jak w rzeczywistości, strome górskie szczyty, mimo letniej pory ośnieżone w załamaniach skalnych. Znawcy topografii Tatr mogą zidentyfikować na obrazie stoki Granatów, Kazalnicę, Mięguszowieckie Szczyty, Mnicha i Mniszka, a w oddali Niżne Rysy, Rysy, Żabi Koń oraz Wołowy Grzbiet. Nieruchome dostojne góry zatopione są w ciszy przerywanej tylko poświstami wiatru. Góruje nad nimi pogodne błękitne niebo lekko przesłonięte białymi obłokami, które snują się też niżej pomiędzy poszarpanymi graniami. Na pierwszym planie za załomem skalnym znajduje się mała góralska chata. To zapewne pierwsze schronisko górskie, które zostało zbudowane w tym miejscu w 1827 roku. W dolnej partii obrazu widoczne są też postaci ludzkie. Po prawej stronie na wysokości chaty, aż 10 osób stłoczyło się na flisackiej tratwie. To damy i panowie w eleganckich strojach, nie do końca przystosowanych do turystyki górskiej, i dbający o ich bezpieczeństwo górale w charakterystycznym przyodziewku. Po lewej stronie góralskiego domku na znacznie bliższym planie, ale bez zachowania zasad proporcji, przysiadła dziewczyna w białej sukni i błękitnym płaszczu, która widocznie nie zdecydowała się na rejs po jeziorze. Towarzystwa dotrzymuje jej mężczyzna w krótkiej pelerynie i kapeluszu, być może przewodnik górski. Ten drobny sztafaż, niewidoczny w pierwszym momencie, ma podkreślić realizm kompozycji. Analizując warunki topograficzne okolicy, można jednak stwierdzić, że rzeczywisty motyw krajobrazowy został tu poddany pewnej stylizacji. Góry są jakby wciśnięte w kadr, sztucznie stłoczone i, zgodnie z obowiązującą konwencją, wyostrzone. Przez to mogą wydawać się jeszcze bardziej potężne i groźne – jednocześnie uderzają swą tajemniczością i malowniczym pięknem. Ponadto Morskie Oko i jego otoczenie ujęto z wysokiej perspektywy, z punktu widzenia, który w rzeczywistości nie istnieje. Podobnie skomponowane są dwa inne przedstawienia tego jeziora pędzla Głowackiego, które znaleźć można w polskich zbiorach (w Muzeum Narodowym w Krakowie i Muzeum Okręgowym w Tarnowie).

Morskie Oko, Jan Nepomucen Głowacki, Muzuem Narodowe w Krakowie

Obraz ze zbiorów Muzuem Narodowego w Krakowie


Na kieleckim obrazie kadr jest jednak szerszy, układ nie pionowy, lecz poziomy, a sztafaż wydaje się bardziej realistyczny.

kadr Morskiego Oka, kadr Morskiego Oka


Uważa się, że płótna z Krakowa i Tarnowa są wcześniejsze. Anna Król sugeruje, że widocznie te mniejsze kompozycje nie do końca satysfakcjonowały twórcę, dlatego powstał (na podstawie szkicu, podmalowanego akwarelą, przechowywanego obecnie w Ossolineum we Wrocławiu) kolejny obraz, który po latach trafił do Kielc. Takie uzasadnienie wskazywałoby na to, iż ta wersja jest najdoskonalsza. Nie wiadomo, o którym wizerunku wspomina Cyprian Kamil Norwid, który w 1842 roku zanotował: „Działu widoków jest ozdobą czarowne Morskie Oko, ze swoją wielką gładką szybą stojącej wody, w której się skały ośnieżone przepaścistym rzutem odbijają…”. Równie zachwycony kilkadziesiąt lat później był malarz i historyk sztuki Władysław Łuszczkiewicz, który napisał, że Głowacki „pojechał do Tatr, gdy o tych mało kto wiedział i przedstawiał w obrazach czarowne piękności Morskiego Oka i Czarnego Stawu”. Może do odwiedzenia tych okolic zainspirował go, jeszcze wcześniejszy niż cytowana wyżej strofa Teofila Lenartowicza, wiersz z 1830 roku Józefa Przerwy Tetmajera:

Skądże to wielkie i ciche zwierciadło

Na Karpaty spadło?

Któż nad nim te nagie skały

Ustawił w ołtarz wspaniały?

 

Wierzchołek jego szeroko otwarty

Stoi w samym niebie,

Niżej się wije obłok rozdarty,

Grzmotem przemawia do ciebie!

 

Ugnij kolana i pochyl głowę!

Widzisz tego olbrzyma?

Zwiesił na ciebie ogromu połowę

I na bryłeczce się trzyma!

(Józef Przerwa Tetmajer, Przy Morskim Oku, 1830)

 

Malarz, którego twórczość stała się drogowskazem dla wielu późniejszych piewców tatrzańskiego krajobrazu, starał się przedstawiać góry realistycznie z dbałością o szczegóły, nie odzierając ich jednocześnie z pewnej tajemniczości i pełnej liryzmu nastrojowości tak typowej dla romantyzmu. Należy też pamiętać, że jego „krajowidoki”, w tym również, a może przede wszystkim te tatrzańskie, w czasach niewoli narodowej miały dla współczesnych wymowę patriotyczną, przyczyniając się do poszerzania wiedzy o ojczystym kraju, a tym samym do podtrzymywania narodowych tradycji. Tatry uważano za miejsce wyjątkowe, nieskażone przez zaborców, w którym każdy ówczesny Polak mógł czuć się wolnym. Były symbolem polskości i niepodległości. Jednocześnie pobudzały romantyczną wyobraźnię swoją niedostępnością, dzikością i tajemniczością. W tym kontekście można wysnuć wniosek, że górski pejzaż z Morskim Okiem to nie tylko „ładny widoczek”, ale swoistego rodzaju manifest Jana Nepomucena Głowackiego.

Oprac. Magdalena Silwanowicz

 

Bibliografia:

Kowalczykowa A., Pejzaż romantyczny, Kraków 1982.

Król A., Pejzażyści tatrzańscy, Sopot 2006.

Król A., Wiatr halny, „Krajowidoki” i wrażenia z Tatr w malarstwie polskim XIX i XX wieku,

Szczecin 2006.

Od Pieskowej Skały do Morskiego Oka. Prace pejzażowe Jana Nepomucena Głowackiego.

Katalog wystawy. Zamek w Pieskowej Skale. Oddział Zamku Królewskiego na Wawelu, sierpień–wrzesień 2001, red. nauk. J.T. Petrus, Kraków 2001.

 

Powrót