Stary kościół w Zakopanem

Stary kościół w ZakopanemStary kościół w Zakopanem 
Stanisław Kamocki (1875–1944)

1910 (?)
olej, płótno
MNKi/M/1140

 

Stanisława Kamockiego uważa się za najzdolniejszego ucznia Jana Stanisławskiego i jednego z najciekawszych pejzażystów polskich. Kamocki miał podobną jak jego mistrz wrażliwość i z podobnym pietyzmem podchodził do otaczającej natury. W 1919 roku malarz objął katedrę pejzażu w macierzystej krakowskiej akademii. Odbył wiele podróży artystycznych po Europie. Odwiedził m.in. Paryż, Włochy, Niemcy i Szwajcarię. Wydawać by się jednak mogło, że te dalekie krainy nie zrobiły na nim wrażenia, gdyż obrazy inspirowane zagranicznymi wojażami stanowią niemal niezauważalny akcent w jego twórczości. Kamocki kochał rodzime krajobrazy, które po mistrzowsku utrwalał na swych licznych płótnach. Inspiracją było dla niego polskie niebo, niezależnie od tego czy rozświetlone słońcem, czy pokryte chmurami. Obrazy powstawały zarówno na dalekim Wołyniu i Podolu, jak i na Spiszu, Orawie czy wreszcie w okolicach Krakowa i Zakopanego. Zakopane i Tatry były mu szczególnie bliskie. Miłość do gór dzielił z wieloma swymi kolegami z klasy Stanisławskiego, który zabierał uczniów w tatrzańskie plenery. Po skończonych studiach malarz wielokrotnie był w stolicy Tatr gościem, a w pewnych okresach nawet jej mieszkańcem. Mimo że wciąż uczył w akademii w Krakowie, aktywnie działał również w Zakopanem. Na Harendzie prowadził kursy malarstwa, a od 1942 roku wykładał w Państwowej Zawodowej Szkole Góralskiej Sztuki Ludowej. Był założycielem Towarzystwa Sztuki Podhalańskiej.

Omawiany obraz ze zbiorów Muzeum Narodowego w Kielcach nie jest pejzażem górskim. Nie można nawet z całą pewnością powiedzieć, że przedstawia kościół w Zakopanem. Pod takim tytułem dzieło w 1979 roku trafiło do muzeum i nie znaleziono powodu, aby go kwestionować. Ta najstarsza świątynia w Zakopanem została wybudowana na Pęksowym Brzyzku przez Sebastiana Gąsienicę Sobczyka w latach 1847–1851. Jej patronem stała się Matka Boska Częstochowska i św. Klemens. Kamocki znał tę budowlę doskonale i wielokrotnie malował ją zarówno w całej okazałości, jak i we fragmentach. Istnieją wizerunki samego kościoła i jego obejścia w szacie zimowej, wiosennej oraz letniej. Nawet jeśli mogłoby się wydawać, że jest to miejsce zwyczajne, należy jednak pamiętać, że Kamocki dostrzegał warte uwiecznienia motywy wszędzie.

Kościół Matki Boskiej częstochowskiej w Zakopanem,

Stary kościół w Zakopanem

Pejzaż z drewnianym kościółkiem

W przypadku kieleckiego obrazu widoczny jest jedynie niewielki fragment budowli, który zresztą stanowi tylko jeden z równoważnych elementów całej kompozycji. Analiza topografii terenu nasuwa wątpliwości, czy to na pewno Pęksowy Brzyzek. Trudno rozstrzygnąć to ze stuprocentową pewnością. Nie ma to jednak większego znaczenia, gdyż nie o odzwierciedlenie kościoła tu chodziło. To po prostu fragment krajobrazu. Po raz kolejny malarz zastosował bardzo charakterystyczny dla siebie sposób kadrowania. Widać tu jedynie ścianę z brunatnych desek i fragment krytej spadzistym dachem bocznej kruchty dobudowanej do głównego korpusu budowli. W tym miejscu należy wspomnieć o podobnie skomponowanym innym dziele Kamockiego, które również znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Kielcach. To Kościółek w Modlnicy. Cmentarz. Na obrazie tym we wczesnowiosennej szacie ukazano obejście zabytkowej budowli. Wykadrowanej tylko w niewielkiej części budowli po lewej stronie przeciwstawiono potężne drzewa z nagimi konarami po prawej. Tam jednak królują wiosenne błękity i zielenie, tu biel we wszystkich jej odcieniach. Taki zimowy widok nie jest łatwy do namalowania. Malarz, nakładając farbę w charakterystyczny dla siebie sposób, wydobył efektowne niuanse kolorystyczno-fakturalne. Sprawił, że rozproszone światło pochmurnego krajobrazu nastraja melancholijnie. Pozwala zanurzyć się w ciszy mroźnego popołudnia. Można pokusić się o stwierdzenie, że podobnie, jak jego kolega ze szkoły Stanisławskiego – Stefan Filipkiewicz, Kamocki był prawdziwym mistrzem w malowaniu śniegu.

Mimo że krajobraz nie wydaje się pasjonujący, płótno Kamockiego przyciąga wzrok. Szereg bezlistnych, za to pokrytych śniegiem drzew rosnących wzdłuż niskiego drewnianego płotu ze sztachet po prawej stronie, fragment drewnianej budowli po lewej, odległe skupisko drzew w zimowej szacie w centrum, majaczące na horyzoncie zamglone pagórki i duża biała płaszczyzna na pierwszym planie – to wszystko, co malarz przedstawił na obrazie. Wspomniana widoczna tu fragmentarycznie budowla może być kościołem w Zakopanem, choć równie dobrze mógłby to być jakikolwiek inny drewniany kościół, niekoniecznie nawet w górach, bo tych nie widać na obrazie wcale. Kamocki malował takich obiektów bardzo wiele. Były ważną częścią rodzimego pejzażu, nie tylko podhalańskiego. Nie mogło ich więc zabraknąć na obrazach malarza tak bardzo nim zafascynowanego.

Oprac. Magdalena Silwanowicz

Powrót