Pomysł napisania Quo vadis pojawił się u Henryka Sienkiewicza w 1894 roku. Było to niedługo po ukończeniu dwóch powieści osadzonych w realiach XIX wieku – Bez dogmatu (1891) i Rodziny Połanieckich (1894). Pisarz postanowił wrócić do tematyki historycznej, która przyniosła mu jak dotąd największy sukces. W odróżnieniu od Trylogii, opisującej wydarzenia związane z historią Polski, Sienkiewicz przeniósł akcję nowego dzieła do Rzymu za panowania cesarza Nerona.
Geneza. Inspiracje i źródła
Na powstanie powieści wpłynęło zainteresowanie Henryka Sienkiewicza antykiem. Autor, w listach do przyjaciół, wielokrotnie wspominał o lekturze twórczości starożytnych historyków i pisarzy. Szczególnie zajmowały go Roczniki Tacyta, w których rzymski historyk opisał panowanie cesarzy od Tyberiusza po Nerona (14–68 r.). Sienkiewicz znał również dzieła Swetoniusza (Żywoty cezarów) i Kasjusza Diona (Historia rzymska) oraz skrupulatnie studiował źródła chrześcijańskie. Dzięki pismom kanonicznym – Dziejom i Listom Apostolskim znał historię Kościoła, a zwłaszcza jego początki. Swoją wiedzę opierał też na autorach mu współczesnych. Jednym z nich był francuski historyk i filozof, badacz starożytnego chrześcijaństwa, autor Antychrysta – Ernest Renan. Renan dostarczył Sienkiewiczowi wyczerpującego opisu postaci Nerona oraz – jak się wydaje – jednego z głównych motywów utworu, czyli prześladowania pierwszych chrześcijan.
Ogromny wpływ na powstanie Quo vadis miały podróże pisarza do Włoch. W 1879 roku Sienkiewicz poznał mieszkającego w Rzymie Henryka Siemiradzkiego, który stał się jego przewodnikiem po Wiecznym Mieście. W 1886 roku malarz pokazał mu m.in. słynną kapliczkę przy via Appia i opowiedział związaną z tym miejscem legendę. Według niej św. Piotr, uciekając z Rzymu przed prześladowaniami, spotkał Chrystusa i zapytał go: „Quo vadis? Domine!”. W tym właśnie miejscu w XVII wieku, z polecenia papieża Klemensa VIII, powstał niewielki kościółek. W 1912 roku Sienkiewicz w liście do francuskiego krytyka i powieściopisarza Jeana Boyera d’Agena wyjaśnia genezę dzieła:
„Pomysł napisania Quo vadis powstał we mnie pod wpływem czytania Annałów Tacyta, który jest jednym z najulubieńszych moich pisarzy, i podczas dłuższego pobytu w Rzymie. Słynny malarz polski Siemiradzki, który wówczas zamieszkiwał w Rzymie, był moim przewodnikiem po Wiecznym Mieście i podczas jednej z naszych wędrówek pokazał mi kapliczkę »Quo vadis«”.
Obok inspiracji historycznych i literackich, ważnym bodźcem dla pisarza było malarstwo o tematyce antycznej. Na pierwszym miejscu znalazły się cenione przez Sienkiewicza działa Siemiradzkiego – Pochodnie Nerona (Świeczniki chrześcijaństwa) oraz Dirce chrześcijańska. Ten drugi obraz doprowadził nawet do konfliktu obu artystów. Sporna stała się kwestia wpływu książki na obraz Dirce chrześcijańska, nad którym malarz pracował już w 1893 roku, ale ukończył dopiero w roku 1897, czyli po ukazaniu się Quo vadis. Czy to Siemiradzki pod wpływem powieści skończył obraz, czy może Sienkiewicz się nim zainspirował?
H. Siemiradzki, Dirce chrześcijańska, ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie, domena publiczna |
Wielu badaczy zwróciło uwagę na jeszcze jeden aspekt, którym być może kierował się Sienkiewicz. Jego powieść była związana z aktualną sytuacją polityczną Polski.
W prześladowaniach chrześcijan upatrywano analogię do sytuacji Polaków w zaborach pruskim i rosyjskim oraz prześladowań unitów na Podlasiu. Również atmosfera fin de siècle, jaka panowała pod koniec XIX wieku, stała się jednym z powodów powstania utworu. Dostrzegano podobieństwo między sytuacją w Europie końca XIX stulecia a sytuacją w Rzymie w okresie panowania Nerona.
Omawiając genezę Quo vadis nie można nie zauważyć swoistej tendencji, panującej wśród pisarzy XIX wieku, którzy coraz chętniej w swoich utworach sięgali do czasów starożytnych.
Sienkiewicz znakomicie przygotował się do pisania powieści. Dzięki temu stał się w zasadzie „topografem” Rzymu, a jego dzieło można czytać z mapą w ręku. Autor w 1875 roku jako dziennikarz „Gazety Polskiej” obserwował pożar Puław, co potem przydało mu się przy opisywaniu wielkiego pożaru Rzymu. Opis ten jest również zbieżny z opisem starożytnym.
Praca nad powieścią. Recepcja
Po zgromadzeniu odpowiednich materiałów i przestudiowaniu epoki Sienkiewicz przystąpił do pisania. Pracę rozpoczął na początku 1895 roku w Warszawie i zakończył niemal dokładnie rok później w Nicei. Od marca 1895 do lutego 1896 Quo vadis ukazywało się w odcinkach na łamach „Gazety Polskiej” oraz w „Dzienniku Krakowskim” i „Dzienniku Poznańskim”. Kilka miesięcy później pojawiło się trzytomowe wydanie książkowe. W międzyczasie Sienkiewicz był w stałym kontakcie z profesorem Kazimierzem Morawskim, specjalistą z zakresu historii sztuki antycznej. Prawdopodobnie miał on sporo krytycznych uwag do autora. Wśród prac profesora Kazimierza Morawskiego jedna szczególnie zachwycała Sienkiewicza – Petroniusz arbiter. Wielu badaczy jest zgodnych, że postać Petroniusza była najbliższa duchowo samemu pisarzowi.
pierwsza strona rękopisu Quo vadis, Biblioteka Narodowa, domena publiczna |
Kilka miesięcy później o Quo vadis entuzjastycznie pisała prasa światowa. W 1898 roku dzieło stało się najpopularniejszą książką w Stanach Zjednoczonych. Niemal natychmiast zaczęto ją przekładać na obce języki. Tłumaczenie na łacinę ofiarowano papieżowi Leonowi XIII.
Stosunkowo późno Quo vadis dotarło na Półwysep Apeniński. Od 1898 roku powieść drukowano w odcinkach na łamach pisma „Corriere di Napoli”. Rok później książkę opublikowano w całości w przekładzie Federica Verdinoisa. Nakład wyjściowy wyniósł 30 tys. egzemplarzy, co nie było ilością imponującą. Wystarczyło jednak, aby wzbudzić zachwyt w całym kraju. W ciągu zaledwie kilku lat Quo vadis doczekało się we Włoszech niemal stu kolejnych wydań, będących dziełem co najmniej osiemnastu tłumaczy.
W większości nie znali oni języka polskiego. Nawet Verdinois musiał wspomagać się przekładem rosyjskim.
O popularności dzieła Sienkiewicza może świadczyć fakt, że nazwę Quo vadis nadano wyrobom turyńskiej fabryki czekolady, a w nadmorskim kurorcie Viareggio łodzie spacerowe otrzymały imiona bohaterów powieści. Z kolei, jak odnotował w swoich pamiętnikach Kazimierz Chłędowski, w Pizie jeden z kaznodziejów z kościoła św. Franciszka głosił kazania „w których mówił o dziele Sienkiewicza i polecał do czytania pobożnym”.
Podobną popularnością, jak we Włoszech, powieść cieszyła się w innych krajach. Książkę przetłumaczono na ponad pięćdziesiąt języków. Amerykanin Jeremiah Curtin, tłumacz powieści Sienkiewicza na język angielski, za pieniądze otrzymane z przekładu dzieła wybrał się w podróż dookoła świata. Niestety, sam autor, będący obywatelem rosyjskim nie mógł liczyć na podobne profity. Rosja nie podpisała bowiem konwencji berneńskiej z 1886 roku chroniącej prawa autorskie.
Problematyka. Przeciwstawne światy
Henryk Sienkiewicz w Quo vadis zestawił ze sobą dwa przeciwstawne światy – pogański i chrześcijański. Chciał ukazać starożytny Rzym w chwili, gdy nadchodził kres jego potęgi oraz odtworzyć początki chrześcijaństwa, kiedy wyznawcy Chrystusa zbierali się potajemnie na starych cmentarzach, aby wysłuchać nauk apostoła Piotra.
Na pierwszy plan wysuwa się obraz Rzymu i rządy bezwzględnego Nerona. To początkowa faza upadku imperium i odejścia w zapomnienie tego, co reprezentowało w poprzednich wiekach. Cesarstwo opierało się już głównie na sile militarnej, spiskach, intrygach i zbrodniach. Mieszkańcy Wiecznego Miasta byli pozbawieni moralności, żyli wedle zasady „chleba i igrzysk”. Bogaci patrycjusze skupiali się na hedonistycznych przyjemnościach, zaspokajając kaprysy cesarza. Niewiele pozostało z rzymskiego dorobku kulturowego, bogatej myśli filozoficznej i spuścizny historycznej. Z obrazu ginącego świata wyłania się postać Nerona, wszechwładnego błazna, marzącego o sławie i znienawidzonego przez poddanych. Nie interesował się sprawami państwa, żył w rozkoszy, skupiając się na własnym talencie. Zaślepiony własną boskością, usuwał niewygodnych mu ludzi. Nie powstrzymał się nawet przed zamordowaniem syna i matki. Pragnąc ukończyć swoją Troikę, rozkazał podpalić Rzym, aby w widoku płonącego miasta znaleźć natchnienie. Obok niego na tronie zasiadała Poppea – kobieta wyrachowana i zdolna do każdej zbrodni. Nerona otaczali zabiegający o jego względy augustianie, z zachwytem wysłuchujący jego wierszy, a w rzeczywistości pogardzający nim.
Autor z niezwykłą dokładnością odtworzył wnętrza rzymskich domów, pałac Nerona, budowle, pojazdy, ulice, tłumy rozleniwionych Rzymian zbierających się na Forum Romanum. Sienkiewicz szczegółowo opisał leniwe życie Petroniusza, otoczonego rzeszą niewolników, którzy wyręczają go w każdej czynności. Z tych opisów rzymskiego życia wyłania się obraz krwawych i bezdusznych czasów pozbawionych jakiejkolwiek wartościowej idei.
W cieniu wspaniałych pałaców stopniowo zaczyna rozrastać się świat pierwszych chrześcijan, kryjących się w zaułkach Zatybrza i podążających nocami na zgromadzenia w domach modlitw. Wyznawcy Chrystusa, żyjący w biedniejszej części miasta z dala od przepychu i rozpusty, głoszący życie w cnocie i miłości do bliźniego, poddani zostali przez Sienkiewicza poetyckiej metaforze. Ich obserwatorem stał się Winicjusz, który w poszukiwaniu Ligii trafił na spotkanie chrześcijan w Ostrianum, gdzie wysłuchał kazania apostoła Piotra. Chrześcijanie ukazani zostali jako ludzie opanowani niezwykłym uniesieniem religijnym, skupieni wyłącznie na zawartych w ich wierze prawdach, żyjący skromnie i w pokorze. To właśnie wartości duchowe były bogactwem wyznawców Chrystusa. Ukryci w zakamarkach i katakumbach, kierowali się jasnymi i wzniosłymi zasadami. W powieści reprezentują to co według Sienkiewicza wartościowe – miłość i wiarę. Te dwa światy zazębiają się w chwili, kiedy Neron nakazał prześladować chrześcijan, oskarżonych o podpalenie miasta. W opisach igrzysk, pełnych elementów grozy, wyraźnie zarysowuje się kontrast pomiędzy moralnością wyznawców Chrystusa a Rzymianami. Tłumy, żądne krwi i walki, z niepokojem obserwują pełną egzaltacji śmierć ofiar, konających z uśmiechem na ustach w oczekiwaniu na wieczne szczęście.
Świat pierwszych chrześcijan wydaje się ubogi i szary w porównaniu ze wspaniałymi obrazami z życia pogan. Krytycy literaccy wielokrotnie zarzucali tę dysproporcję autorowi powieści. Wynikała ona w dużej mierze z dostępnych pisarzowi materiałów źródłowych i historycznych, które niewiele mówiły o początkach życia wspólnoty wyznawców Chrystusa. To jednak nie przesłoniło ideologicznych założeń Quo vadis – zwycięstwa chrześcijańskiego ducha nad materialną potęgą Rzymu.
Na dużym i małym ekranie
Można zaryzykować tezę, że powieść Sienkiewicza jest rówieśnicą kina, twórcy filmowi sięgali po nią z wielką ochotą. Na początku były to nieme obrazki, ale powstały też – już w XX wieku – cztery filmy pełnometrażowe, w tym jeden serial. Wątki Quo vadis bardzo często wykorzystywano w utworach muzycznych w teatrze czy operze.
Najsłynniejszą adaptacją w okresie kina niemego była włoska produkcja w reżyserii malarza Enrico Guazzoniego. Film, kosztujący kilka tysięcy lirów, przyniósł milionowe zyski.
W Paryżu wyświetlony był w największej na świecie sali kinowej Gaumont-Palace przy akompaniamencie 150-osobowej orkiestry. W Londynie, w sali koncertowej Albert Hall zamienionej na wiele tygodni w kino, w seansach uczestniczyło każdego dnia dwadzieścia tysięcy widzów. W Stanach Zjednoczonych film wyświetlano z ogromnym powodzeniem w specjalnie wynajętych salach widowiskowych. W Polsce premiera Quo vadis odbyła się 8 kwietnia 1913 roku w krakowskim kinie Uciecha. Sienkiewicz, który widział ekranizację swojej powieści, napisał:
„W Wiedniu urządzono wspaniałe przedstawienie, na którym był cesarz i cały dwór. W Krakowie pozwolono na 60 przedstawień, za które miejscowy przedsiębiorca zapłacił 12 tysięcy koron. Pójdzie to na Amerykę, Anglię, Rosję, Australię etc.”.
Plakat z filmu niemego Quo vadis z 1913 r. reż. Enrico Guazzoni |
Kolejna adaptacja powstała w 1924 roku. Nakręcony we Włoszech film wyreżyserował Gabriellino D'Annunzio i Georg Jacoby. Ta ekranizacja nie odniosła dużego sukcesu, ale bardzo znane stały się historie o serii wypadków na planie zdjęciowym – aktor grający Senekę został rozszarpany przez lwa. W roku 1929 do filmu dodano ścieżkę muzyczną i efekty dźwiękowe.
W 1951 roku dzieło Sienkiewicza przeniósł na ekran amerykański reżyser Mervyn LeRoy. Nakładem wytwórni Metro Goldwyn Mayer powstał film dźwiękowy, będący pierwszą w dziejach kina superprodukcją. Ekranizacja powstała w technikolorze, pochłonęła dziewięć i pół miliona dolarów i prace nad nią trwały prawie dwa lata. Okazała się komercyjnym i kasowym sukcesem. W filmie perfekcyjnie ukazano sceny masowe, znakomita była również rola Petera Ustinova jako Nerona. Amerykanom nie udało się jednak oddać ideowej treści utworu. Trzydziestoletnia Deborah Kerr zagrała młodziutką Ligię, a niewiele starszego Winicjusza – czterdziestoletni gwiazdor amerykańskiego kina Robert Taylor. Do ciekawostek należy fakt, że przy realizacji wykorzystano 32 tys. kostiumów – najwięcej w historii kina, a część z nich używano później przy innych produkcjach.
Robert Taylor i Deborah Kerr, Quo Vadis, 1951, reż. Mervyn LeRoy |
W 2001 roku przeniesienia dzieła Sienkiewicza na ekran podjął się Jerzy Kawalerowicz. Film był najdroższą produkcją w historii polskiej kinematografii. Reżyser skupił się głównie na wątku miłosnym, świetnie oddając również atmosferę zepsutego moralnie świata rzymskiego. Doskonałe były również kreacje głównych bohaterów: Bogusława Lindy jako Petroniusza, Michała Bajora – Nerona oraz Jerzego Treli jako Chilona Chilonidesa. Jednak pojawiło się też dużo głosów krytycznych. W recenzji miesięcznika „Kino” czytamy:
„Na pewno było to jak na razie największe przedsięwzięcie w dziejach polskiego kina. Z przykrością tylko można stwierdzić, że przedsięwzięcie (pomijając parę kreacji aktorskich) na wskroś chybione”.
kadr z filmu Quo Vadis, reż. Jerzy Kawalerowicz, 2001 r., media-press.tv |
Quo vadis a Nobel
Sienkiewicz jako autor Quo vadis był nominowany do Nagrody Nobla w 1901 roku, a więc kiedy przyznawano ją po raz pierwszy w historii. Stąd też wynikać może częsta pomyłka głosząca, że otrzymał Nobla właśnie za swoją rzymską epopeję. Kandydaturę Sienkiewicza zgłosił wówczas prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego Stanisław Tarnowski i choć została ona przyjęta, to ostatecznie niezbędna dokumentacja nie trafiła do urzędowej rejestracji Akademii. Nie brakowało przy tym głosów krytycznych. Pisarzowi zarzucano nawet plagiat – to zapewne ze względu na dużą ilość utworów o podobnej tematyce. O plagiacie mowy być nie mogło i były to pogłoski krzywdzące Sienkiewicza. Zamieszanie wokół powieści nie przekonało Komitetu Noblowskiego. Prawdopodobnie wątpliwości dotyczyły tego, czy Quo vadis jest tak bardzo popularne, bo przemawia nawet do najmniej wybrednych odbiorców, czy popularność książki związana jest z zupełną wyjątkowością i geniuszem autora.
Dzięki szwedzkim wielbicielom kandydaturę Sienkiewicza corocznie ponawiano. Sprawa zakończyła się sukcesem w 1905 roku. Autor Trylogii miał wówczas niezwykle trudnych konkurentów, m.in. Elizę Orzeszkową, którą do nagrody zgłosił profesor berlińskiego uniwersytetu Aleksander Brückner. Początkowo chciano podzielić nagrodę na pół, ale zabiegi Alfreda Jensena – wybitnego slawisty i tłumacza, doradcy Szwedzkiej Akademii Literatury w zakresie literatur słowiańskich, przechyliły szalę na korzyść Sienkiewicza. Uznano też, że dzielenie nagrody jest sprzeczne z intencjami fundatora. Oprócz autora Quo vadis i Orzeszkowej do nagrody kandydowało piętnastu literatów, wśród nich: Lew Tołstoj, Rudyard Kipling, Algernon Swinburne, Selma Lagerlöf czy Giosue Carducci. Wielu z nich otrzymało wyróżnienie w latach następnych.
Aby uniknąć wątpliwości względem Quo vadis, Komitet Noblowski postanowił nagrodzić Sienkiewicza w „uznaniu jego wielkich zasług jako autora epickiego”, nie zaś za konkretne dzieło. Tym samym został on drugim po Marii Skłodowskiej-Curie polskim noblistą, a pierwszym w dziedzinie literatury.