Słońce co pierwszy żar w mej piersi młodej
Zatliło, oto znowu mi odsłania
Słodką twarz prawdy mądrymi wywody.
Więc z jego łaski pełen rozeznania
A niepewności wolen, wzniosłem głowy
Ile się godzi dla potakiwania.
Wtem mi się nagle dziw ukazał nowy,
Który na oczy parł się z tak widoczną
Chęcią, że w ustach zapomniałem mowy.
Jako przez szybę gładką i przeźroczną
Lub niegłębokie strumienie topieli,
Kiedy jej fale od wiatru wypoczną,
Ku patrzącemu własna twarz odstrzeli,
Lecz tak niepewna, że na czole białem
Perła się plamą wyraźniejszą bieli, —
Taki tłum liców człowieczych ujrzałem:
Zaczem popadłem w odwrotne złudzenie
Narcyza, co go cień ogarnął szałem.
Zaledwiem spostrzegł te rzekome cienie,
Aby rozpoznać skąd-li są i czyje,
Szybko za siebie rzuciłem spojrzenie. (…)
Alighieri D., Raj (Pieśń 3 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.