28 lipca 1914 roku Austro-Węgry wypowiedziały wojnę Serbii. W ciągu kilku następnych dni większość państw europejskich stała się stroną konfliktu zbrojnego, który miał zostać nazwany Wielką Wojną, a z czasem I wojną światową. 6 sierpnia Austro-Węgry i Rosja również znalazły się w stanie wojny. Tego dnia około dwustu strzelców z Kompanii Kadrowej, dowodzonej przez Józefa Piłsudskiego, wyszło z Krakowa w kierunku Kielc, łamiąc zaborcze słupy graniczne.
Konflikt, który podzielił zaborców, stworzył szansę na odbudowę niepodległej Polski. Jednym z jego dramatów okazał się jednak fakt, że Polacy zostali wezwani w szeregi wrogich armii. Powołania nie napotkały w większości sprzeciwu. Walczący po stronie Rzeszy byli solidarni z Niemcami, podobnie ci w armii Austro-Węgier z monarchią habsburską, a Polacy w armii rosyjskiej z wojskiem carskim. Nigdy wcześniej i nigdy później tylu Polaków – ponad 2 miliony – nie walczyło w jednym konflikcie zbrojnym. Jest to doświadczenie większości rodaków biorących udział w tamtej wojnie, podobnie jak ich rodzin. Fakt ten nie istnieje jednak w powszechnej świadomości społeczeństwa polskiego.
Już we wrześniu 1914 roku prasa opublikowała wiersz Edwarda Słońskiego, działacza Polskiej Partii Socjalistycznej i literata, który miał wkrótce zyskać miano poety Legionów Polskich. Wiersz Ta, co nie zginęła, dotyczący tragizmu Polaków ginących w bratobójczej wojnie, rozpoczynał się słowami:
Rozdzielił nas, mój bracie,
zły los i trzyma straż –
w dwóch wrogich sobie szańcach
patrzymy śmierci w twarz.
W okopach pełnych jęku,
wsłuchani w armat huk,
stoimy na wprost siebie –
ja – wróg twój, ty – mój wróg!
Ostatni wers niósł jednak nadzieję, że „Ta, co nie zginęła, wyrośnie z naszej krwi”.
_____________________
Na zdjęciu żołnierze I Brygady Legionów Polskich na Kielecczyźnie w 1915 roku.