Zdjęcie kieleckich bazarów na placu Wolności zostało wykonane przez Jana Kłodawskiego w roku 1930. W głębi rysuje się pomiędzy kamienicami ulica Mickiewicza, na której rogu widać charakterystyczny dach kiosku Marii Kiebabczy. Pierwszy plan wypełniają kobiety z podkieleckich wiosek, zainteresowane kupnem glinianych garnków. Na głowach mają chusty, ich ramiona i spódnice zakrywają zapaski, a na plecach widoczne są płócienne płachty – w gwarze świętokrzyskiej zwane tłumokami lub znojdami – w których kryły się towary wiezione na targ lub kupowane na miejscu. Nie mają butów.
Wśród ludności wsi, stanowiącej 70% społeczeństwa międzywojennej Polski, dominowało rozczarowanie II Rzeczpospolitą. Wynikało to z wielu czynników, do których należało poczucie niespełnionej obietnicy państwa w zakresie reformy rolnej, arbitralne karanie przez administrację państwową, poniżające traktowanie, a zwłaszcza bieda i brak perspektyw, dotykające co najmniej 5 milionów tzw. „ludzi zbędnych” – bez ziemi i własnych źródeł utrzymania. Był to zarazem jeden z głównych problemów ubogiego państwa, powstałego po latach zaborów na obszarze zniszczonym przez wojnę światową i pozbawionego dotychczasowych rynków zbytu w postaci centrów dawnych państw zaborczych. Poza dwoma latami poprzedzającymi wielki kryzys gospodarczy, realne dochody na polskiej wsi były niższe niż przed rokiem 1914. Wydatki włościan na kulturę – książki czy czasopisma – wynosiły w skali kraju średnio 1 zł rocznie. Pamiętniki chłopskie ujawniają ogromną frustrację i poczucie bycia obywatelami drugiej kategorii.
Nieco ponad 40 lat przed powstaniem prezentowanej fotografii, mieszkańcem jednej z kamienic przy tym placu był uczeń gimnazjum – Stefan Żeromski. Po odzyskaniu niepodległości pozostał wierny staraniom o Polskę sprawiedliwą i światłą. Odnosząc się do realiów jej pierwszych lat, pisał emocjonalnie na kartach Snobizmu i postępu: „Należy teraz oczekiwać na realizację reformy rolnej, przyśpieszać ją głosem opinii publicznej wbrew wrzaskom i wszelakim drwinom najemników reakcji, bezmyślnych prześladowców najbiedniejszego, bezdomnego pogłowia we wskrzeszonej ojczyźnie. Polska nie dlatego powstała, żeby dygnitarz cywilny, czy wojskowy pędząc w automobilu, obryzgiwał dziadów i żebraków, wtulonych w każdy kąt, w każde załamanie muru stolicy państwa. Polska nie dlatego powstała, żeby w jej granicach miała swe rozpostarcie burżuazyjna fabryka paskarstw, szwindli i oszustw. Polska odrodziła się ze krwi i pracy męczenników po to, żeby na miejscu, gdzie stała ciemnica niewoli rozpostarło się najjaśniejsze pracowisko postępu”.
Fot. Jan Kłodawski, „Bazary na placu Wolności”, Polska, Kielce, 1930