Rzecz o rączek całowaniu

Muzealne foto-atelier

Wyd. Bracia Rzepkowicz, Muzeum Narodowe w KielcachPrezentowana, kolorowana pocztówka warszawskiego Wydawnictwa Braci Rzepkowicz pochodzi z roku 1909. Ten słodki obrazek ilustruje gest uznawany dziś za wyróżnik kultury polskiej. W czasach, gdy zdjęcie to było wykonane, zwyczaj całowania kobiet w rękę był dyskutowany na salonach. Nawet konserwatywni znawcy savoir-vivre'u zauważali, że nie ma konieczności całowania dłoni starszych dam i wychodzi to z mody. Jako przepis bezwzględny traktowali zasadę, że panien nigdy publicznie w ręce się nie całuje, a dopuszczalny wyjątek widzieli w sytuacjach rodzinnych, po długim okresie rozłąki, „gdy wylew serca tamuje wszelkie skrupuły”. Zanikała też pamięć o feudalnym rodowodzie tego gestu, gdy całowano w dłoń osoby – zwłaszcza mężczyzn – wyżej postawione w hierarchii społecznej, a także matrony z elity.

W miarę demokratyzowania się społeczeństwa po odzyskaniu niepodległości zauważano, że dobre wychowanie wcale nie przyzwala na gremialne obcałowywanie każdej podanej ręki kobiecej. Uścisk dłoni traktowano jako symbol równości kobiet i mężczyzn, natomiast pocałunek w rękę jako wyraz szczególnego szacunku lub uczucia. Wypadało więc pocałować w dłoń panią domu, czy damę w podeszłym wieku i nie było przy tym obowiązku całowania rąk innych kobiet obecnych na przyjęciu. Wskazywano też na kwestię higieny w sytuacji, gdy jest wielu gości, a nie wszystkie dłonie, podobnie jak usta, są czyste. Mimo to panowie traktowali ten gest jako element flirtu z młodymi damami, podkreślając tym ich atrakcyjność. Niepraktykowane było całowanie kobiet w rękę w sytuacjach służbowych, zaś za sprawę całkowicie prywatną i nie mającą nic wspólnego z zasadami bon tonu uznawano całowanie rąk paniom z rodziny.

 

Pocałunek w rękę był sztuką, którą należało opanować, aby uchodzić za dżentelmena. Istotne było takie pochylenie korpusu i głowy, aby kobieta nie widziała karku mężczyzny. Inna sprawa, że i dama musiała zgrabnie podać dłoń, aby on nie miał kłopotu z rozpoznaniem jej intencji. Wszak to kobieta pierwsza podawała rękę. Nie uchodziło więc całować kobiecej dłoni podanej do uścisku na wysokości talii, nie mówiąc już o przekręcaniu dłoni i wyrywaniu ku ustom, całowaniu własnego kciuka lub odpinaniu damskiej rękawiczki w poszukiwaniu ciała do złożenia pocałunku. Znajomość tych reguł była istotna ponieważ elementarną rzeczą wskazującą na fakt, czy ktoś posiadł towarzyskie szlify było właśnie powitanie i pożegnanie. Ich częścią był ukłon, często stosowany zamiast podawania ręki i również wymagający znawstwa etykiety. Ale o tym w kolejnych odcinkach cyklu.

 

POWRÓT