W lipcowy ranek 1936 roku Henryk Poddębski wybrał się na spacer ulicami Kielc. Jednym z miejsc, które fotograf krajoznawca zatrzymał w swoim obiektywie był świeżo wyremontowany Rynek, noszący wówczas nazwę placu Marszałka Józefa Piłsudskiego. Centralną jego powierzchnię stanowiły alejki spacerowe, rozplanowane wśród trawników i kwietników, wieczorami rozświetlane latarniami w kształcie wysokich pastorałów.
Na zdjęciu cień kładzie się od strony wschodniej, a wczesne słońce opromienia południową pierzeję z dominującą kamienicą Saskich – bliskiej rodziny Stefana Żeromskiego, cenionej zwłaszcza z powodu prowadzenia wiekowej apteki, która znajdowała się na parterze tego domu. Skrajnie z lewej strony kadru Poddębski uchwycił jeden z charakterystycznych kiosków kieleckiej Ormianki – Marii Kiebabczy. W głębi, z prawej strony, perspektywę zamyka ówczesny gmach ratusza.
Jednak pierwszoplanowymi bohaterkami tej fotografii są kobiety ze świętokrzyskich wiosek. Wydają się w tej przestrzeni niezbyt pewne siebie, jakby onieśmielone. Z pewnością pamiętały to miejsce, gdy zaledwie kilka lat wcześniej było jeszcze targowym, gwarnym placem, pełnym ludzi i towarów – jak miało to miejsce od średniowiecznych początków miasta. Wszystkie panie mają chusty na głowach, zapaski naramienne oraz przedsobne – na spódnicach. Żadna nie ma butów. U ich stóp stoją bańki na mleko i koszyki z oferowanymi produktami.
Świętokrzyskie handlarki w okresie powojennym – obute i z zapaskami na ramionach – nadal wędrowały z dworców na miejsca targowe, pochylone pod ciężarem tobołków z nabiałem i darami lasu. Aż do lat 80. nadawały pejzażowi kieleckich ulic oryginalny, ludowy koloryt.
______________
Fot. Henryk Poddębski, Muzeum Narodowe Kielce
POWRÓT