Zdarzyło się to w okresie świąt Bożego Narodzenia. Pewien młodzieniec ze wsi Czarkowy wybrał się samotnie przed północą na pastwisko koło kościoła w Wiślicy. Panowały silne mrozy, dlatego przeszedł spokojnie po skutej lodem Nidzie na wiślicką stronę. Tej nocy księżyc świecił jasno i oświetlał białe pierzyny śniegu, które okrywały pola i łąki. Chłopiec szedł raźno, bo mróz szczypał dotkliwie. Zbliżył się do grodziska w miejscu, gdzie skała przybiera kształt bramy i ujrzał dziwny blask. Zaciekawiony wszedł w głąb jamy i zobaczył setki dukatów; podniósł jeden krążek, schylił się, aby zabrać całą garść, ale nie mógł oderwać się od ziemi. Wielki strach go ogarnął, ale jakoś udało mu się wybiec z tej gipsowej groty. W tym momencie brama skalna zamknęła się z wielkim hukiem. Przerażony kawaler opowiadał wszystkim o swej niezwykłej przygodzie, a na dowód pokazywał złoty dukat, który udało mu się zachować.
W okolicy krążyła pogłoska, że otwarcie skalnej bramy następuje tylko raz w roku, podczas pasterki. Oczywiście za rok znaleźli się młodzi śmiałkowie, odważni i ciekawi, żądni złota. Ale nie udało im się jednak zdobyć ani jednego dukata, gdyż po otwarciu bramy usłyszeli głuchy tętent konnej jazdy, jakieś krzyki, nawoływania i płacze; w ciemnościach pojawiły się szkaradne twarze. Nikt nie odważył się wejść dalej do wnętrza jamy. Do dziś krążą wieści po Wiślicy, że grodziskowych skarbów pilnują duchy.
W każdej legendzie jest odrobina prawdy. W latach 60. ekipa archeologów z Warszawy w czasie badań wykopaliskowych na grodzisku znalazła dwa skarby. Pierwszy w fundamentach drewnianej chaty zawierał kilkaset denarów z czasów Bolesława Śmiałego i Władysława Hermana. Drugi składał się z XVII-wiecznych złotych i srebrnych monet oraz szwedzkich z okresu potopu, bitych w Elblągu i Rydze. Znaleziono też kilka srebrnych łyżek, srebrny kubek, guzy do żupana z blachy srebrnej złoconej i pieczęć z hebrajskim napisem, co pozwoliło stwierdzić, że właścicielem tego znaleziska był miejscowy Żyd. Skarb został ukryty przed najeźdźcami i rabusiami, których w czasach niespokojnych nie brakowało. Tak więc ludowa fantazja przeplata się czasem z nauką.