
W okolicy krążyła pogłoska, że otwarcie skalnej bramy następuje tylko raz w roku, podczas pasterki. Oczywiście za rok znaleźli się młodzi śmiałkowie, odważni i ciekawi, żądni złota. Ale nie udało im się jednak zdobyć ani jednego dukata, gdyż po otwarciu bramy usłyszeli głuchy tętent konnej jazdy, jakieś krzyki, nawoływania i płacze; w ciemnościach pojawiły się szkaradne twarze. Nikt nie odważył się wejść dalej do wnętrza jamy. Do dziś krążą wieści po Wiślicy, że grodziskowych skarbów pilnują duchy.
W każdej legendzie jest odrobina prawdy. W latach 60. ekipa archeologów z Warszawy w czasie badań wykopaliskowych na grodzisku znalazła dwa skarby. Pierwszy w fundamentach drewnianej chaty zawierał kilkaset denarów z czasów Bolesława Śmiałego i Władysława Hermana. Drugi składał się z XVII-wiecznych złotych i srebrnych monet oraz szwedzkich z okresu potopu, bitych w Elblągu i Rydze. Znaleziono też kilka srebrnych łyżek, srebrny kubek, guzy do żupana z blachy srebrnej złoconej i pieczęć z hebrajskim napisem, co pozwoliło stwierdzić, że właścicielem tego znaleziska był miejscowy Żyd. Skarb został ukryty przed najeźdźcami i rabusiami, których w czasach niespokojnych nie brakowało. Tak więc ludowa fantazja przeplata się czasem z nauką.