Na samym środku złośliwej dzierżawy
Czerni się otchłań przepastnej grążeli:
W swym czasie skreślę jej kształt i ustawy.
Przestrzeń od onej studziennej gardzieli
Aż do stóp skały ma postać pierścienia,
A ten na dziesięć znów jarów się dzieli.
Jako dla murów zamkowych chronienia
W krąg biegną fosy napełnione wodą,
Coraz z większego zajęte promienia,
Podobną jary te krążyły modą.
A jak na zamek w krąg od każdej bramy
Mosty zwodzone powyż fosy wiodą,
Tak od stóp góry szły kamienne tamy
Przecinające w poprzek wszystkie jary
Aż do chłonącej je studziennej jamy. (...)
Porozstawiani przez czarną ulicę
Rogaci biesi, zbrojni w pęki biczy,
Z tyłu ćwiczyli mary pokutnice.
Aj, jak z pierwszego zacięcia skowyczy
Zgraja i nogi zbiera, i nie czeka,
Rychło ją kańczug drugi raz oćwiczy! (...)
Alighieri D., Piekło (Pieśń 18 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.