Dzień 24 Piekło. Pieśń 24

100 grafik w 100 dni

Piekło, Pieśń 24 (fragm.)                                             Dante

 

Zeszliśmy zatem, aż gdzie przełęcz zdarta

Na ósmej ściany opada się zrębie;

Przede mną otchłań zionęła otwarta,

 

Gdzie obaczyłem w przeokropnym kłębie

Węże przeróżnych kształtów i natury;

Myśląc, dziś jeszcze krew mą w żyłach ziębię. (…)

 

Takich złośliwych, z tak różnymi jady

Etyjopijskie nie znają obszary,

Ani czerwono-morskie ich sąsiady.

 

Pomiędzy wstrętne i dzikie poczwary

Tam i sam biegał nagi, zastrachany

Tłum, spragnion skałki-niewidka lub szpary.

 

Na rękach w tyle miał z wężów kajdany:

Powyprężawszy głowy i ogony,

Tworzyły węzeł z przodu zadzierzgany.

 

Owoż w jednego, co stał z naszej strony,

Nagle wpił się wąż i kłem go uszczypał

Tam, kędy szyja wiąże się z ramiony.

 

Pewnie mniej szybko z łuku padnie wypał,

Niż ten zapłonął, zgorzał i z pożogi

Prochem się marnym po ziemi rozsypał.

 

A kiedy leżał taki proch ubogi,

Nagle się zgarnie, pospaja, podniesie

I w dawnym kształcie powstaje na nogi. (…)



Alighieri D., Piekło (Pieśń 24 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.

 

POWRÓT