Na smutną, nędzną, niewolną Hekubę,
Gdy Polikseny widziała zabicie,
A na wybrzeżu Polydora lube
Spotkała zwłoki, co uszło z nich życie,
Obłęd przystąpił tak zapamiętały,
Że się jej z gardła psie ozwało wycie.
Lecz ni tebańskie, ni trojańskie szały
Nie były takie dzikie i zajadłe,
Zwierzęty władnąc czy ludzkiemi ciały,
Jak tu dwa cienie nagie i wybladłe,
Co gryząc, skalnym goniły wyrębem,
Niby dwa wieprze z karmnika wypadłe.
Jeden skoczywszy, uczepił się zębem
Karku Capocchia i przyciął go srodze,
Zdusił i taszczył, aż grunt zamiótł kłębem. (...)
Alighieri D., Piekło (Pieśń 30 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.