Obróciwszy się, widzę przed oczyma
I pod stopami zamarzłe jezioro,
Szklane od mrozu co je w więzach trzyma.
Nigdy tak grubą nie kryje się korą
Don, co chłodnemi strefami przebiega,
Ni austryjacki Dunaj mroźną porą.
Gdyby Tabernik z pól które zalega
Tu spadł, lub całą Pietrapana mocą,
To nie zachrupałby lód nawet z brzega.
A jako żaby, gdy w stawie rechocą,
Pyszczki wyścibią w on czas, gdy to żniwo
Wieśniaczkom częściej przyśniwa się nocą,
Tak aż do miejsca, co pierwsze wstydliwą
Barwą się krasi, klekcąc jak bociany,
Sterczały duchy wbite w lodu szkliwo.
Głowy ku szybie gięły zwierciadlanej;
Wargi mrozowi, oczy każdej zmory
Męce świadczyły niewypowiedzianej.
Spojrzę na okół, potem w dół komory
I pod stopami widzę dwu nędzarzy
Tak spiętych, że łbów plątali kędziory. (...)
Alighieri D., Piekło (Pieśń 32 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.