Cesarz władnący nad krainą nędzy
Z lodu wysterczał do połowy łona,
A olbrzym ze mną porówna się prędzej
Niż z olbrzymami jego dwa ramiona;
Jakiż ogromny, jeśli miara kości
Była w nim całym równo rozmierzona!
Jeśli tak brzydki, jakiej był piękności
Gdy przeciw Stwórcy stroszył brew do góry,
Słuszna, iż zwie się źródłem wszelkiej złości!
O jakiż mi się jawił cud natury!
Ujrzałem troje lic w jednem istnieniu:
Jedno na przedzie koloru purpury,
A zaś dwa drugie każdemu ramieniu
Odpowiadały, razem tworząc głowę,
Co się kończyła w grzebień na ciemieniu.
Prawe oblicze było bladopłowe,
Lewe jak szczepu, który się wywodzi
Z krain, gdzie wody wpadają nilowe.
Pod każdem licem, jako to się godzi
Takiemu ptaku, po dwa skrzydła wioną:
Żagł równie duży po morzach nie chodzi.
Jako nietoperz miał nieupierzoną
Skrzydeł pokrywę, a gdy niemi śmigał,
Trzy wiatry budził pod okropną błoną.
(...) Z ócz sześci łzami ciekł i na trzy szczęki
Ustawnie śliną zakrwawioną rzygał.
Z ust każdych sterczał grzesznik i jak pęki
Trawy w miętlicy, na miazgę był tarty:
Te jednocześnie trzej cierpieli męki. (...)
Alighieri D., Piekło (Pieśń 34 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.