Dzień 36. Czyściec. Pieśń 2

100 grafik w 100 dni

Czyściec, Pieśń 2 (fragm.)                       Dante

 

Staliśmy ciągle nad fal morskich wałem,

Jako podróżni do drogi gotowi,

Myślą spieszący, a żmudzący ciałem.

 

Wtem jak o świcie, gdy się ma ku dniowi,

Mars się w oparach czerwonością krwawi,

Morze zachodnie mając u wezgłowi,

 

Tak mi się zjawił — bodaj jeszcze zjawi

Blask, co po wodnej ścieżce w szybkim gonie

Leciał, jak żaden lot, ziemskich żurawi.

 

A ledwo że się ku Wodzowi skłonię,

By spytać co to, już on na topieli

Rośnie i coraz ogromniejszy płonie.

 

Wtem po dwu bokach zjawienia wystrzeli

Jakowaś białość, a dołem dokoła

Drugi się jakiś płat śnieżny zabieli.

 

Mistrz jeszcze słowa nie wymówił zgoła,

Gdy błysła skrzydeł para białopiana,

Aż wtem żeglarza pozna i zawoła:

 

»Prędzej, o prędzej, padaj na kolana!

Anioł to Boży: złóż ręce, skłoń lice,

Wnet ujrzysz więcej takich rabów Pana.

 

Patrz, jak on sztuki ludzkie ma za nice:

O żaglach nie dba ani dba o sterze,

Na skrzydłach mierząc tak wielkie granice.

 

Patrz, jak powietrze niemi pod się bierze,

Parą wieczystych żagli strzygąc z góry,

Co nie padają jak to ziemskie pierze«.

Potem, gdy bliżej ptak z boskiemi pióry

Podleciał, takim pożarem zapłonął,

Że znieść nie mogąc, mój ziemskiej natury. (...)



Alighieri D., Czyściec (Pieśń 2 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.

 

POWRÓT