Samotną duszę spostrzegam w tej chwili,
Wyglądającą, jakby nas czekała:
Jej nas przewództwo pewno nie omyli.
Podejdziem. Jakże dumna i wspaniała
Stałaś, z lombardzkiej ziemi maro blada,
W toczeniu źrenic taka opieszała!
Do przechodzących słowem nie zagada,
Puszczając mimo; tylko okiem śledzi
I patrzy na kształt lwa, co się pokłada.
Mistrz, przystąpiwszy, słowa me wyprzedzi,
Prosząc, by drogę wskazała nieznaną.
Mara nie raczy dać wprost odpowiedzi,
Ale o kraj nasz zapyta i miano.
Więc Wódz mój: »Mantua«, zaczął. Na dźwięk ony,
Duch jakby nagle w połu go złamano,
Rzucił się, cały ku nam wychylony:
»Jam Sordel! Mantua wspólna nam rodzica!«
I objął jeden drugiego ramiony. (...)
Alighieri D., Czyściec (Pieśń 6 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.