Jużeśmy doszli i tam w tym momencie
Stali, gdziem ściany jakoby rozwarte
Widział przez owo podłużne pęknięcie.
Brama to była: a do niej przyparte
Kamienne stopnie barw jawiły troje:
Na nich milczącą obaczyłem wartę.
Kiedy w nią baczniej me źrenice wpoję,
Poznam Anioła; na najwyższym głazie
Siedział tak jasny, że rwał oczy moje.
Dłonią miecz goły trzymał, a w żelazie
Taka się jasna paliła poświata,
Żem nie mógł okiem chwycić go na razie.
»Z daleka stojąc, mówcie!« woła czata,
»Co wy za jedni? Kto dróg waszych strzeże?
Baczcież, aby was nie potkała strata«.
»Niebieska Pani świadoma w tej mierze«,
Rzekł Mistrz, »przed chwilą ukazała wzwody,
Mówiąc: Wstępujcie w górę, oto dźwierze«.
»Niechże was wiedzie do celu bez szkody«,
Przemówił znowu uprzejmy odźwierny;
»Wstępujcie zatem na te nasze schody«. (…)
Alighieri D., Czyściec (Pieśń 9 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.