Wódz szepnął do mnie: »Oto po wiszarze
Widzę wlokącą się ku nam gromadę:
Ta na próg wyższy drogę nam ukaże«.
Ja oczy, każdy wypatrywać rade
Cud, kędy jeno nowością się wdzięczy,
Na twarzy Mistrza pytający kładę.
– Proszę, słuchaczu, niech cię nie odstręczy
Od zacnej skruchy pokutne narzędzie,
Jakiem tam Pan Bóg kających się dręczy.
Kształtu katuszy nie miej ty na względzie;
Myśl o korzyściach; choć i kaźń ugodzi,
Trwać dłużej niśli po dni kres, nie będzie. –
Tu ja krzyknąłem: »Mistrzu, kto nadchodzi?
Spostrzegam twory z dziwacznemi godły:
Dobrze-li widzę? wzrok-li mię zawodzi?«
A on tak do mnie: »Karą ciężkiej modły
Ich marna postać do ziemi nagięta;
Już się też na nich moje oczy zwiodły.
Ale spójrz bystro i niech wzrok rozpęta
Kształty spod głazów widne; patrzaj na nie:
Słuchaj, jak ciężko jęczą niebożęta«.
O ubożuchni, pyszni chrześcijanie,
Co na duchowe zaślepienie chorzy
We wstecznych krokach macie zaufanie!
Nie wiecie, żeśmy to robak, co tworzy
Dopiero z siebie rajskiego motyla
Bez osłon na sąd lecącego boży?
Czemu się duch wasz kokoszy do tyla,
Na kształt gąsienic nieuzupełnieni
Robacy, w których byt się nie dosila?…
Jak podtrzymując dach lub pułap sieni,
Z kolanem w piersi, kamienni siłacze
Gną się, ciężarem gzymsu przytłoczeni.
Skąd patrzącemu serce się rozpłacze
Przed złudą prawdy, tak ci przełamani
Chylą się; zadrżę, kiedy to obaczę.
I gną się duchy w bolesnej kompanii
W miarę wielkości brzemienia na grzbiecie;
Ten, co pod głazem giął się najpoddaniej,
Zdał się narzekać: »Omal, a przygniecie!« (…)
Alighieri D., Czyściec (Pieśń 10 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.