Jużeśmy dalej obeszli do koła
Góry i torem słońca więcej znacznie,
Niż zaprzątnięty duch ocenić zdoła,
Gdy On co naprzód wciąż pozierał bacznie,
Powiada do mnie: »Nie pochylaj lica;
W zadumę wpadać teraz nieopatrznie.
Spójrz, oto Anioł boży cię zaszczyca
Swem nawiedzeniem; spójrz, oto ze straży
Dnia ustępuje szósta służebnica.
Szacunek okaż i w geście, i w twarzy,
By wiódł nas chętnie ku szczęsnym gromadom;
Dzień drugi jak ten więcej się nie zdarzy«.
Już tak przywykłem mego Mistrza radą
Popędzającym krok mój opieszały,
Że go słuchałem, celów jego świadom.
Anioł szedł ku nam w szacie śnieżnobiałej,
Dorodny kształtem i twarzą, na której
Zda się, jutrzenki rannej blaski drżały.
Rozłożył ręce, potem powiał pióry:
»Tu schody«, wołał, ukazując w ścianie
Rysę; »tą drogą wstąpicie w głąb góry«. (...)
Alighieri D., Czyściec (Pieśń 12 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.