Doszliśmy szczytu kamiennej drabiny,
Gdzie po raz drugi stożek się wycienia,
Co wstępowaniem maże ludzkie winy.
A tam go taras gładki opierścienia
Bieżący wokół, jak pierwszego razu,
Jeno z mniejszego zajęty promienia.
Figur tam rytych nie ma, ni obrazu,
Ale jednego szarego koloru
Zarówno gładka ścieżka, jak mur z głazu. (…)
Jużeśmy uszli po owym zakręcie
Na tysiąc kroków swego rachowania,
Tak nas chęć sama parła w tym momencie,
Kiedy wionęły ku nam skrzydeł wiania
Duchów niewidnych, ale nas przelotem
Zapraszających do stołu kochania.
I był głos pierwszy usłyszany potem:
Wina nie mają — wymówił dokładnie
I brzmiał za nami echowym nawrotem.
A nim ten jeszcze w powietrzu pobladnie,
Inny zawoła: Abyście wiedzieli,
Orestes jestem!— to rzekłszy, przepadnie.
»Jakiej to, Ojcze, są głosy kapeli?«
Pytam; a oto duch trzeci zakrzyczy,
Lecąc: Kochajcie swoich krzywdzicieli!
Na to Mistrz luby: »W tem kole się ćwiczy
Winę zazdrości; tu więc miłość miecie
Razy z jej własnych ukręcone biczy.
Wędzidło z głosów odmiennych się plecie;
Zaznasz ich jeszcze, jeśli mię nie myli
Domysł, nim spoczniesz w przebaczenia mecie.
Teraz niech wzrok twój w przestrzeń się wysili:
Ujrzysz gromadę mar siedzących razem;
Każda pod ścianą kamienną się chyli«.
Tedy rozwarłszy oczy za rozkazem,
Popatrzę ku nim; siedzieli opięci
W płaszcze, co barwą zmieszały się z głazem.
Gdyśmy podeszli, owi smutkiem zdjęci,
Wołali: »Módl się za nami Maryja,
Michale, Piotrze i wy wszyscy Święci!«
Nie wiem, jest-li kto tak surowy, czyja
Litość od tego nie zadrży widoku,
Który się teraz w moje oczy wpija.
Skoro tak blisko podsunąłem kroku,
Że mi ich postać była ukazana,
Żal mi spod powiek trysnął w łez potoku.
Szata ich nędzna, jakoby włósiana;
Jeden drugiemu wspierał się o plecy,
A wszystkich znowu podpierała ściana.
Tak wyglądali, jak ślepi kalecy,
Gdy na odpuście w kościelnej zagrodzie
Żebrzą, głowami wsparłszy się, by lecej
Spółczucie zbudzić w pobożnym narodzie,
Wiedząc, że niemniej jak skarga, nędzarzy
Widok litością czułe serca bodzie.
Alighieri D., Czyściec (Pieśń 13 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.