Naglem się poczuł w wizji ekstatycznej:
Ramiona moje po powietrzu płyną,
W świątyni staję pośród rzeszy licznej.
W progu niewiasta z czułością matczyną
Odzywała się, zasmuciwszy lice:
»Dlaczego to nam zrobiłaś dziecino?
Oto zalękli o ciebie rodzice
Szukaliśmy cię…« tu mówić przestała
I obróciło się zjawisko w nice.
Po niej niewiasta mi się ukazała
Z rosą na twarzy wyciśniętą bólem,
Kiedy od gniewu wielkiego zapała.
I rzekła: »Jeśliś tej stolicy królem,
Co o jej imię spór wiedli bogowie
I co nauki wszelkiej była ulem,
Niechaj zuchwalec odcierpi surowie
Całus na czole złożony dziewiczem,
O Pizystracie«. Więc w łagodnej mowie
Tak odrzekł pan ów ze słodkiem obliczem:
»Za cóż się czyja nienawiść policzy,
Jeśli kochanie za występek liczym?«
Potem ujrzałem pośród wściekłej dziczy
Młodzieńca: motłoch głazami weń miota
I podszczuwając: »Zabij, zabij!« krzyczy.
A on z gasnącym oddechem żywota,
Gdy go na ziemię zwalili mordercy,
Do niebios czynił z oczu swoich wrota,
Modląc się Bogu w tej wielkiej rozterce,
By prześladowcom puścił dzieło krwawe,
Z takim wyrazem, że chwytał za serce. —
Gdy dusza moja odzyskała jawę,
Którą zgubiła, sama w się zebrana,
Poznałem wszystkie czyny me nieprawe. (…)
Alighieri D., Czyściec (Pieśń 15 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.