Jak w ślad przywódcy ślepiec stawia nogi,
By się nie potknąć na ścieżynie krętej
I nie poranić, i nie zbłądzić z drogi,
Tak ja stąpałem przez mgieł cierpkie męty;
»Uważaj pilnie«, głos jego dolata,
»Ażebyś nie był ode mnie odcięty«. (…)
— »Ktoś ty, co mgławe przedzierasz oprzędy
I mówisz głosem, który przypomina
Tych, co czas jeszcze dzielą na kalendy?«
Tak mówić do mnie duch jeden poczyna.
»Idź doń«, Mistrz rzecze, »wieścią się podzielisz;
Spytaj, którędy perć się w górę wspina?«
»Istoto«, rzekłem, »która tu się bielisz,
By wrócić czysta do Stwórcy swojego,
Dziw ujrzysz, jeśli ku mnie się ośmielisz«.
Iść z tobą chwilę, prawa mi nie strzegą,
Rzekła; »jeśli mgieł okiem nie wyruszę,
Myśli przynajmniej za głosem się zbiegą«. (…)
»Lombardem byłem: Marko moje miano:
Znałem świat, honor ceniłem nad życie;
K’niemu napisać łuk dziś zapomniano.
Idąc wprost siebie, do celu zdążycie«.
Tak rzekł i dodał: »Wdzięczny za mitręgę,
Pomódl się za mnie, gdy będziesz na szczycie«. (…)
Alighieri D., Czyściec (Pieśń 16 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.