Obróciłem cię, by poznać, gdzie stoję.
Gdy głos mówiący: »Wstępujcie na stopnie«
Rozprószył wszystkie inne niepokoje. (…)
A jak się kryje słońca świetlne ciało
Nadmiarem blasków, co nas w oczy rażą,
Tak tu spojrzenie moje nie dotrwało.
»Duch to jest boży, co nas pod swą strażą
Nie oczekując prośby, wyprowadzi;
Oczom twym własną zasłania się zarzą.
Rad nam, jak inni samym sobie radzi:
Kto, widząc obcy mus, czeka wezwania,
Taki złośliwie już odmowę ładzi.
Niech zaproszenie doda ci wytrwania;
Przed zejściem nocy trzeba kończyć drogę,
Albo na nowo czekać do zarania«.
Tak mówił Wódz mój, zaczem siły wzmogę
I zwracam kroki na wyniosłe schody.
Ledwiem na pierwszym stopniu stawił nogę,
Uczułem z bliska jakby wiatru chłody
Od skrzydeł i głos ten: Błogosławieni
Pokój czyniący, nieczyniący szkody.
W górze już gasnął ostatek promieni,
Po których zaraz idzie noc na świecie
I już migały gwiazdy po przestrzeni. (…)
Alighieri D., Czyściec (Pieśń 17 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.