Księżyc, co późno wstał dla nieba straży,
Blaskiem przerzedził gwiazdy w swej koronie,
Płonąc jak głownia, gdy się cała żarzy.
I biegł po nieba obręczy, po stronie
Prażonej słońcem, gdy dla Rzymianina
Między Sardynią a Korsyką tonie.
Cień ów uprzejmy, co przezeń mieścina
Pietola rozgłos bierze nad Mantową,
Z brzemienia pytań mych swój kark odgina.
Pouczonego jego jasną mową
Tak mię olśniła prawda niewątpliwa,
Żem stał jak człowiek z odurzoną głową.
Aż z rozmarzenia tego mię wyrywa
Gromada duchów, co za nami goni
I już nas sięga, w biegu popędliwa.
Jak u Ismenu i Azopu toni
Tebanie nocą w tłumnym korowodzie
Krzykiem błagali Bakcha zbawczej dłoni,
Tak się tu sierpem toczą po obwodzie
Pagórka duchy; po czyścowym brzegu
Chęć ich i miłość sprawiedliwa bodzie. (…)
Alighieri D., Czyściec (Pieśń 18 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.