Jak pielgrzymiego widzimy człowieka,
Gdy spotka obcych, w zadumie od ziemi
Oczy podniesie i przejdzie z daleka,
Tak przeszły szybko i niewidzącemi
Oczyma na nas spojrzały widziadła
Ludzkie, duchowie nabożni i niemi.
Jama ich oczu ciemna i zapadła,
Twarz blada, postać była wycieńczona
Tak, że się skóra wprost na kościach kładła.
Nie sądzę, aby u Eryzychtona
Tak było wyschło ciało na szkielecie
W chwili, kiedy czuł, że go głód dokona.
Chyba — myślałem — ci w bożym dekrecie
Z Jerozolimy uszli oblężenia,
Gdzie matka z głodu jadła własne dziecię.
Jako popsuty pierścień bez kamienia,
Były ich oczy; kto chce czytać OMO
W twarzy, poznawał tu M bez wątpienia.
Jest nie do wiary rzeczą ni wiadomą,
Aby mógł człowiek wyschnąć aż do kości
Pragnieniem wody i jabłka oskomą.
Alighieri D., Czyściec (Pieśń 23 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.