Boże wielkiego miłosierdzia! w łonie
Czerwonych żarów śpiewali pieśniarze,
Zmuszając oczy spojrzeć ku ich stronie.
Ujrzałem widma chodzące w pożarze;
Więc to na stopy swe patrząc, to na nie,
Na dwoje spojrzeń mych dzieliłem straże.
Zaledwie rozjęk żałosny ustanie,
Gdy: Męża nie znam, brzmią głosy ogniste,
A po nich ciszej poprzednie śpiewanie.
Inny głos wołał: »Dyjana Kalistę
Wygnała z gaju, bo nimfie sromota
Splamiła duszę przez żądze nieczyste«.
Potem niewiasty zacnego żywota
Były sławione i mężowie czyści,
Jak ich mieć życzy małżeństwo i cnota.
Tak to zawodzą, podczas gdy się iści
Ich odkupienie w ogniowej ostoi:
Takim to trudem ich wina się czyści.
I taką maścią ich rana się goi. (…)
Alighieri D., Czyściec (Pieśń 25 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.