Spieszył lud jakiś naprzeciw tej trzódki,
Com jej źrenicą śledził zawahaną.
I poskoczyły z serdecznej pobudki
Objęcia siebie wzajemnym uściskiem
I rade były uciesze, choć krótkiej.
Jak między jednem a drugiem mrowiskiem
Mrówka spotkawszy mrówkę, pyszczkiem tyka,
Niby pytając: Skąd idziesz? Czy z zyskiem?
Tak one; potem każda się umyka
I spieszy w drogę skwapliwa i skora,
A na odchodnem każda w głos wykrzyka.
Jedne wołają: Sodoma, Gomora!
Drugie śpiewają, jak w bezecnej sprawie
Chuć Paryfai płodziła potwora.
A jako kluczem podwójnym żurawie,
To kraje zimne lubiąc, to upalne,
Lecą ku mroźnej lub ciepłej dzierżawie,
Tak te dwie rzesze: przez płomienie skalne
Jedna się zbliża, druga precz ucieka,
Ciągle zawodząc swe pienie pożalne. (...)
Alighieri D., Czyściec (Pieśń 26 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.