Słońce tak stało, jak kiedy się świtem
Swych pierwszych blasków na Golgocie jarzy;
Gdy Ebro stoi pod Wagi zenitem,
A nurt Gangesu południe rozparzy.
Dzień już uchodził; prawie w tejże chwili
Zjawił się jasny Anioł z bożej straży.
Stanął u ognia, tam gdzie stok się chyli:
Błogosławiony, mówił, sercem czysty,
Głosem dźwięczącym od naszego milej.
»Wprzód was ukąsać musi żar ognisty,
Duszyczki święte, chcące do tej bramy:
Słuchajcie głosu Anioła-psalmisty«.
Tak śpiewa do nas, którzy się zbliżamy;
Więc ja się cały w pomieszaniu słonię,
Jak człowiek żywcem rzucany do jamy.
Twarz pochyliwszy na splecione dłonie,
Poglądam w ogień i w mej wyobraźni
Widzą skazańca, jak na stosie płonie.
Aż towarzysze, świadki mej bojaźni,
Zwrócą się do mnie: »Synu, próżna trwoga!
Nie śmierci tutaj czekaj, jeno kaźni«,
Rzecze Wirgili. »Wszak z Otchłani proga
Na Geryjonie przewiozłem cię snadnie,
Cóż tu dopiero, gdzieśmy bliżej Boga?
Choćbyś lat tysiąc w tych płomieniach na dnie
Gorzał i płonął jako wiór paździerzy,
Wiedz, że włos jeden z głowy twej nie spadnie.
Jeśli dowodów żąda, nim uwierzy
Twój ludzki rozum, to pozbądź wątpienia,
Włożywszy w ogień rąbek swej odzieży.
Obacz się w trwodze, ocknij z przerażenia
I przejdź bezpieczny skróś ognia powodzi«…
A jam stał ciągle wbrew głosów sumienia. (...)
Alighieri D., Czyściec (Pieśń 26 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.