A wtem od jednej po drugą granicę
Ogromna jasność zaświeciła w lesie,
Przypominając sobą błyskawicę.
Ale gdy piorun jak wypadł, tak rwie się
Tu zaś blask ciągle wzrastał między drzewy,
Myślałem w sobie: »Co też dziw przyniesie?«
I oto słodkie rozebrzmiały śpiewy (…)
Lud obaczyłem idący przez błonie
Jak za wodzami, ustrojony biało;
Równej białości nie ma w ziemskiej stronie. (…)
Pod baldachimem tęczowych płomieni
Dwudziestu czterech starców szło parami,
Wszyscy w liljowe wieńce ustrojeni. (…)
W ośrodku, między czterema zwierzęty,
Wóz tryumfalny dwukólny pomykał,
Do szyi Gryfa misternie przypięty. (…)
Cudny twór złotą miał szyję i głowę,
A reszta ciała była barwy mlecznej,
Z którą się zlały barwy purpurowe.
Po prawej stronie wiodły skoczne tany
Trzy młódki: jednej barwa purpurowa,
W której nie było od ognia odmiany;
Drugiej tancerki cielesna osnowa
Jakby szmaragdu urobiona wzorem;
Trzeciej tak biała jak śnieżna ponowa. (…)
Z lewej tańczyły cztery przy muzyce
Pieśni, w najżywszym gorejąc szkarłacie;
To trójoczastą miały przodownicę.
Za tym orszakiem, jak go tu czytacie,
Szli dwaj starcowie różnego ubioru,
Lecz równi sobie w ruchów majestacie. (…)
Za nimi czterech szło postawy skromnej;
Na końcu starzec pochylony laty,
Śpiący, wpatrzony w jakiś wid ogromny.
Wszyscy siedmioro mieli równe szaty
Z pierwszą gromadką, a skronie ubrali
Nie jako tamci, w lilijowe kwiaty,
Lecz w kwiecie barwą róży i korali;
Kto by poglądał z nieco dalszej mety,
Rzekłby, że ogniem ich czoło się pali. (…)
Alighieri D., Czyściec (Pieśń 29 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.