Wtem zajaśniało, jakby się podwoił
Dzień i jak gdyby Ten, co pięknem darzy,
Niebiosa w słońce podwójne przystroił.
Zapamiętała w kół wieczystych zarzy
Stała Beatryx, ja zaś wzrok odjęty
Od kręgu słońca utkwiłem w jej twarzy.
Tedym się począł od tej twarzy świętej
Mienić jak Glaukus, gdy zjadł pewne zioła
I między bogi — bóg skoczył w odmęty.
Przeczłowieczenie wyrazić się zgoła
Słowami nie da; przykładem bądź syty,
Nim Pan do takich przemian cię powoła.
Czym tam był w ciele, czyli duch dobyty
Z powłok sam bieżał, — ty wiesz, niebem włodne
Kochanie, światłem rwące mię w błękity.
Wtem z koła, co się znieśmiertelnia, głodne
Uścisków bożych, w mym słuchu się zbiorą
Dźwięki miarowe i harmonią zgodne.
Zaczem niebiosa tak w łunach rozgorą
Od blasku słońca, że strugi ni deszcze
Nigdy się w większe nie zlały jezioro.
Melodje nowe i blask takie dreszcze
Ciekawej żądzy obudziły we mnie,
Że większych dotąd nie zaznałem jeszcze. (…)
Alighieri D., Raj (Pieśń 1 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.