Gdy się zbudziła myśl stulona w sobie
Od mąk widoku, w jakich krewne dusze
Mdlały i gdym się w mej ocknął żałobie,
Nowych skazańców i nowe katusze
Naokół siebie widzę w mrocznym dole,
Gdzie bądź popatrzę i gdzie bądź się ruszę.
W trzeciem, wieczystych dżdżów stanąłem kole:
Deszcz chłodny, ciężki, ciągły i przeklęty
Wciąż jedną modłą siecze, żga i kole.
Śnieg, brudna woda i grad w bryły ścięty
Walą się strugą na ów kraj ucisku;
Cuchnie skróś ziemia brzydkie ssąca męty.
Cerber, zwierz dziki o potrójnym pysku
Warczy i szczeka, i jak pies się dąsa
Na lud w okropnem pławiony bagnisku.
Wzrok toczy krwawy, czarne kudły wstrząsa,
Kłąb ma wydęty i szponiaste ręce;
Drze pazurami i targa, i kąsa.
Od deszczu jak psi w ciągłej wyją męce;
Jeden bok drugim ciągle zasłaniają:
Prędko się zwijać muszą potępieńce! (...)
Alighieri D., Piekło (Pieśń 6 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.