Czwartego zatem zstąpiliśmy dołu,
Głębiej się drążąc w bolesne dziedziny,
Co wszystko świata złe mieszczą pospołu.
O Sądzie boży! mógłżeby kto iny.
Skupić tak razem przeliczne męczarnie?
Przecz nas tak sieką nasze własne winy?... (…)
Jak nad Charybdą fal spienione psiarnie
Ławą wypadną i na siebie skoczą,
Tak się w tym lochu tłum na tłumy garnie.
Liczniejsze, niźli indziej, tu się tłoczą
Zgraje i wyjąc, wszystkiej piersi mocą
Ogromne głazy przeciw sobie toczą.
Prąc, wpadną na się, potem się obrócą
I cofną, w groźnym wciąż łając pomruku:
»Po co wstrzymujesz?« — »A ty, puszczasz po co?«
Tak po pierściennej drogi ciemnym łuku
Z obu stron dążą na kres przeciwległy,
Śród ciągłych obelg i głazów postuku.
Zaledwie swoje półkole obiegły,
Znów się wracają zgięte kształty cieni:
Więc łzy współczucia rzęsę mi obległy. (...)
Alighieri D., Piekło (Pieśń 7 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.