Jak ptak w osłonie lubionych gałęzi
Siedzi na gnieździe pośród miłych dziatek,
Kiedy noc jeszcze ziemię w cieniach więzi
I żeby zebrać pokarmu dostatek
— Słodkim trud wszelki dla takiej korzyści, —
Pragnieniem z głębi zielonych komnatek
Czas wyprzedzając, który światło ziści,
Patrzy czy zorza wschodu nie roztrąca
I czeka świtu przez gęstwinę liści; —
Tak moja pani stała czekająca,
Utkwiwszy oczy w niebios okolicę,
Gdzie najmniej chyżym zdaje się bieg słońca.
Widząc, że się jej zapalało lice,
Byłem jak człowiek, który się wysila,
Aby nadzieją uciszać tęsknice.
Niedługo jeszcze trwała owa chwila
Czekania, kiedym ujrzał, że pożarną
Zorzy jasnością niebo się rozchyla.
A Beatrycze: »Oto już się garną
Rzesze z tryumfu Chrysta; oto w toku
Sfer wirujących wyłuskane ziarno«. (…)
Nawet najsłodsza melodyja świata
Co dusze więzi w zgodnych dźwięków mirze,
Zgrzytem się wyda, który z chmur wylata,
Przeciwstawiony tej niebiańskiej lirze,
Co tu klejnoty świetnymi jaśnieje
W najprzeźroczystszym niebiosów szafirze.
»Ja jestem radość anielska, co sieje
Górną uciechę, a z żywota płynie,
Który gospodą był naszej Nadzieje.
I będę krążył, pókiś ty przy Synie,
Pani niebieska i póki w obręczy
Najwyższej blask twój ponad inne słynie«.
W ten sens okrężna melodyja dźwięczy,
A inne światła imieniem »Maryja«
W chórze śpiewały za tym, co ją wieńczy.
Ów płaszcz królewski, co sobą spowija
Wszechświata warstwy i żar w siebie bierze
Boski i jego tchnień najwięcej spija,
Tak swoich ogni najniższe obrzeże
Kreślił wysoko ponad świata zwoje,
Żem poznał, iż go oczyma nie zbieżę. (…)
Alighieri D., Raj (Pieśń 23 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.