Gdym nad ślepotą moją stał w żałobie,
Z ognia, którego uległem pożodze
Tchnął duch i ciągnął uwagę ku sobie,
Mówiąc: »Zanim twój zmysł odzyska wodze,
Co się od blasku mojego podarły,
Stratę rozmową tobie wynagrodzę.
Mów: na jakim się fundamencie wsparły
Kochania twoje? Niech cię nie przestrasza
Ciemność; omdlały wzrok twój, nie umarły.
Bo pani, co cię w te światy zaprasza,
Ma w swoim wzroku moc, którą na chore
Źrenice miała dłoń Ananijasza«.
»Niechże uleczy«, rzekłem: »w każdą porę
Oczy me dla niej jak wrota otwarte,
Którędy wniosła ogień, co nim gorę.
Dobro, na ten dwór wszystek rozpostarte
Jest mego ducha alfą i omegą,
Ilekroć miłość tchnie na jego kartę«. (…)
Jako się budzi człek światłem rażony
(Bo się duch wzroku jego z blaskiem zmaga
Przenikającym od błony do błony), —
I w przedmiot bliski poglądać się wzdraga
Całkiem nieświadom swojej wzrocznej siły,
Póki go znowu nie wesprze rozwaga,
Tak z moich źrenic wszelkie mroczne pyły
Zwiała pani ma swymi źrenicami,
Które na tysiąc mil wkoło świeciły.
Wtem śród migotu, który w oczach gra mi,
Wzrok mój na nowe dziwo się otworzy:
Oto błysk czwarty zaświtał przed nami.
A Beatrycze rzekła: »W tej tu zorzy
Wdzięczy się Stwórcy pierwsza dusza męża
Na świat z potęgi wywołana bożej«.
Jako gałązka, gdy ją wiatr zwycięża,
Szczytem się zgina ulegając sile
I znowu własnym nerwem się odpręża,
Tak ja zdumiony ku światłu się chylę;
Poczem mię zaraz prostuje na nowo
Zapał słuchania nie zgasły na chwilę. (…)
Alighieri D., Raj (Pieśń 26 – fragm.), w: Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1909.